Piątek spędzony spontanicznie u mego boroka Juli, sobota na spaniu, spacerowaniu z piesełami (a tam, 11 km) i świetnej imprezie z Martynką, a niedziela z rodzinką, spontanicznie zakończona w Kato z Martynką i Kasią, gdzie spotkałyśmy Billguna, haha! Takie weekendy to ja lubię, poproszę takich więcej. 22:45, a a z kotełkiem w łóżeczku, ja aniołeczek! Zapowiada się ciężki tydzień, więc należałoby się wyspać.