photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 19 SIERPNIA 2014

"JADĘ NA BRUTALA I MAM WYJEBANE!"

 

 

 

No lollygaggin'! Nie ma litości, Brutal nie opuszcza, Brutal nie zapomina!

Od razu zastrzegam, że wpisy będą cały czas w ruchu - z racji tego, iż coś mi się przypomni i koniecznie zechcę to dopisać.

 

 

 

 

Wtorek 05.08.2014 (Wyjazd z Pojebanic) & WARM UP 06.08.2014

   Wtorek rozpoczęłam od wstania o 5.00 rano, by udać się, uwaga, do pracy. Emocje szargające mną w tej jebanej fabryce były nie do opisania. Cały czas odganiałam od siebie myśli o Brutalu, by oczekiwanie nie wlokło się tak niemiłosiernie.

   Po siedmiu godzinach w pracy (dzień wcześniej specjalnie zostałam dłużej) spotkałam Bociana, i pędziłyśmy jakby sto fur diabłów goniło nas z batogami, krzycząc wśród zgiełku ulicy i samochodów "JEDZIEMY NA BRUTALA!" oraz "SLAYER KURWA!!!".

   W drzwiach powitał mnie mój niezawodny i wspaniały Dariusz do pary z Johanem. Zjadłam wspaniały obiad, wykąpałam się i dopakowałam. Cały czas napierdalał metal z głośników.

   Na przystanek autobusowy wybyliśmy 20 minut przed czasem, by jakoś dowlec obładowane dupska. Bocian dołączył do nas i ani się obejrzeliśmy, czekaliśmy na dworcu w towarzystwie jakichś skończonych kretynów z liceum, którzy rzucali skórkami od bananów - normalka.

   W pociagu rozsiedliśmy się jak królowie na zamku, zajmując ostatni wagon (Regionalne, a jak). Sześć desperadosów, pęd powietrza i wrzeszczenie przez okna do ludzi - kochajmy życie! Hasłem przewodnim pierwszego etapu podróży było "JADĘ NA BRUTALA I MAM WYJEBANE!". Cały pociąg o tym doskonale wiedział. :D

   Dotarliśmy do Poznania w okolicach 22.00. A na dworcu ani McDonald'a, ani WC, KFC zamykali, w dodatku kupiliśmy ochłapy jedzenia, ponieważ niczego innego nie mieli. Za sraczem biegaliśmy z bitą godzinę, aż wreszcie wściekli nie na żarty, przeszliśmy przez tory z tobołami, by wyszczać się w krzakach. W końcu mieszkamy w Polsce, trzeba odczuwać odowiednią dozę wkurwienia, żeby nam czasem aa dobrze nie było w naszym ojczystym kraju. W każdym bądź razie - ciekawa sytuacja, gdyśmy ruszyli w stonę odjazdu autokaru - podbiegli do nas, OCZYWIŚCIE, najebani ludzie, żebrząc o pomoc. Wyśmialiśmy ich, wszak mieliśmy tylko korony, i uwaga, padło stwierdzenie - "Ale to nic nie szkodzi, możemy pójść do kantoru i wymienić!". No Polska pełną gębą. :D

   Wódka polała się, gdy przybyli Mariusz z Tomkiem, najlepsi kompani od flaszki i rozpierduchy ever! W chwilę potem przybył Sjel, oraz Agnieszka z Oddem i całe stado innych metali. Wiadomo, picie, jaranie się Brutalem, szczanie w krzakach.

   Jazda autokarem okazała się dzika, pełna alkoholu, metalu i szalonych akcji, takich jak: ja w roli najemnego zbira, ja w roli przedmiotu pożądania seksualnego, ja w roli trupa. Nie będę się wdawać w szczegóły, kto musiał ten widział zawartość mojego żołądka. Trzeba dodać, że szykowało się mordobicie, lincz, opuszczenie autokaru przez kierowcę, a przede wszystkim klasyczne "CZY JEST TU KURWA PIEKŁO?!". Było dobrze, większości nie pamiętam! Ale KATa śpiewałam niezmordowanie, dopóki mogłam!

   Na jednym z postojów, na których myślałam, że umrę (Sjel ratował mnie OSHEE, Mariusz jedzeniem i energolem) podeszli do naszej ekipy, uwaga uwaga, Jehowi! Nie speszyli się, gdy ktoś zaczął tłumaczyć im, że wierzy w Szatana, największego z diabłów.  Cóż, niektórzy kochają życie w ślepocie.

   Na miejsce dotarliśmy między 9.00 a 10.00. Tomek z Mariuszem porzucili VIP Camp, by rozłożyć się obok nas. Bycie napierdolonym i rozkładanie namiotu to wprost poezja istnienia. "Pompuj materac dla Szatana!" Nie wiem, jak to zrobiliśmy, ale udało się. Poszliśmy nawet pod prysznic, potem chyba na wódkę, nie jestem pewna, hmmm...

   Nareszcie, meritum sprawy - koncerty kurwa!

   Brutalowy spektakl zaczęliśmy od Chthonic z Tajwanu o godz. 20.00! Ciekawy zespół, orientalny akcent zawsze pożądany. Podobał mi się ich występ oraz prezencja./Zaraz po nich występował wyjebany w kosmos Terrorizer. Działo się! Zagrali chyba całe World Downfall. Niszczyliśmy, biegaliśmy w Circle Pit'ach, a w pewnym momencie, poczułam, jak czyjaś głowa wciska mi się między nogi i już płynęłam na fali, czując, że żyję! Było wspaniale, co tu dużo gadać!

   Godzina 21:55... Venom... Obawaiłam się, że będę usypiać na stojąco ze zmęczenia, tak jak w zeszłym roku na Testamencie, jednak Red Bull dodał mi skrzydeł i widziałam cały koncert przy wyostrzonych zmysłach. Venom to koncertowy potwór, ot co. Dali taki pokaz profesjonalnej sztuki, że aż się serce radowało. Cronos jest paskudny, kojarzy mi się z Hagraven'em ze Skyrim, jednak nie zostawia jeńców. Naprawdę mnie rozjebali. Jak to stwierdził Mariusz "Tylko trzyosobowe kapele są naprawdę true". Prawda!

   Przez większość czasu chłonęliśmy całymi sobą atmosferę. Brutal ma niezwykłą moc!

   SPać poszliśmy szczęśliwi, zmęczeni, zkacowani i pijani jednocześnie. Brutal, ach!

Komentarze

donproblemo Domina ja Ciebie proszę o jedno. Używaj trochę większej czcionki do opisów. Zlituj się nad moimi biednymi, starymi oczami. :D
20/08/2014 11:37:09
belialssemen Proponuję lupę. :D W gruncie rzeczy chcę jak najwięcej treści zamieścić pod zdjęciem. Następne wpisy będą bardziej zasobne, także musisz być wytrwały. :D
20/08/2014 15:03:29
donproblemo O Ty cholero. :D Jeszcze się na brutalu spotkamy i przetestuję Ci łaskotki. :P
20/08/2014 15:56:53
belialssemen Jestem nieczuła na takie zagrywki.
21/08/2014 15:33:27

Informacje o belialssemen


Inni zdjęcia: W szkole patkigdNa tle fontanny patkigd:) patkigdW Karbówku patkigdZ Konikiem patkigd;) patkigdStare patkigd:* patkigdMorze piękne i niebezpieczne bluebird11Przy motorze patkigd