Tak po chińsku wyglądać będę na elektronicznej legitymacji, jak już pójdę na wymarzone studia. Jak to mówią, lepiej późno, niż wcale. Ale czy mój życiorys oznacza, że ja późno dorosłam, czy że po maturze jest się generalnie za młodym by wiedzieć, jak należy podchodzić do życia?
Z nowości, jako że naukowo wreszcie poukładało się tak jak powinno było trzy lata temu, problemy z nogą się zaczęły. Jutro badania i wyniki. Byłabym wdzięczna, gdybym się nie dowiedziała, że zastrzyki w brzuch towarzyszyć mi będą tylkod wa tygodnie, a nie miesiace na przykład. Natomiast, żeby nie było za wesoło, o mały włos zgubiłam wszystkie dokumenty, a wyświetlacz odszedł do krainy umarłych telefonów i zmienić go będę musiała. Swoją drogą zagadką jest, jak doszło do uszkodzenia telefonu, skoro chroniony był torebką. Dobrze tylko, że znalazca był uczciwy i przyniósł wszystko, jeszcze przepraszając że musiał ją otworzyć by sprawdzić adres. Rośnie wiara w ludzi.
Porządki pod studia w pokoju rozpoczęte, co zaowocowało latającymi wszędzie starymi kserówkami, stosami dawno niepotrzebnych podręczników i innymi dziwnymi pamiątkami, jakie można wśród śmieci znaleźć. Stare listy i kartki, a przede wszystkim pamiętniki. Czytam i nie wierzę, że byłam kiedyś taka pełna buntu i bólu. Młodzieńczo-głupiego bardzo. Ale widocznie adekwatnego do wieku. Mam nadzieję, że adekwatnego. Zastanawiam się, czy nie pisać znów. Za kilka lat byłby z tego niezły materiał na komedię z pewnością. Mam nadzieję, że na komedię. Ale z pisaniem jest jak z porządkiem, trzeba poczuć wenę. Dlatego wracam do porządkowania starego, dobrego życia, żeby zrobić sobie trochę miejsca na nowe przygody. Bywajcie:)