Pies, absolutnie nie upozowany, robi mi przy balkonie za Młodą Pannę. Skoro lubi ;)
***
Jak zwykle zainspirowana rozmową z człowiekiem, a tym razem i artykułem na onecie jakiegoś Pana Psychologa, zaczęłam się zastanawiać czemu tak dobrze słucha mi się ludzi. A z kilku źródeł wiem, że całkiem nieźle mi to wychodzi. Żadnym odkryciem nie będzie jeśli powiem, że ciężko się otworzyć na drugiego człowieka. Nie dlatego chyba, że generalnie ciężko jest mówić o sobie, ale przeraża nas to co moglibyśmy usłyszeć w odpowiedzi. Nie zgadzam się z tezą, że kobiety zadają całą masę pytań w związku. Problem zresztą związków ogólnie międzyludzkich dotyczy, nie tylko tych damsko-męskich;) Ale to nie ja mam mgr z psychologii więc mogę rozumować źle. A może to ten mój nieszczęsny testosteron daje o sobie znać. Tak czy inaczej stawianie pytań zdaje się być wyższą szkołą jazdy, podczas gdy słuchanie drugiej istoty, to zaledwie wczesna podstawówka. Tak więc wiszą bezustannie w powietrzu pytania, te do mnie i te ode mnie, od całej masy ludzi. I prawdopodobnie nie padną, może dlatego, że nie chcemy znać odpowiedzi, a może dlatego, że już je znamy.
***
:* za inspirację, mobilizację, i za to, że nie piszę do Cie