Nasze wspaniałe mieszkanko. Przygotowujemy obiad. Tzn. mój przyszły mąż przygotowuje obiad, a ja czekam grzecznia na swoją porcję. Wreszcie zaaklimatyzowani, urządzeni i szczęśliwi.
Zajęć w sumie nie za dużo. Poza tym raczej same ciekawostki. Arabskiego się uczę. I tłumaczyć francski na angielski i odwrotnie też. Sama literatura prawie i trochę histori języka. Chyba wolałabym studia tutaj. Nawet jeśli bierze się pod uwagę stosunek zadufańców do nas, ludzi z trzeciego świata.
To na tyle obserwacji obywateli Francji, I pozytyw - internet conajmniej 5 dni wcześniej niż przewidywała umowa. Zachwycona jestem.
No i w sumie chciałam tylko powiedzieć, że dalej żyję. Buziaki :*