jest dziwnie .
Jeżeli miłość to ból - to wiem o niej sporo . Bo ból od zawsze lubił gościć w moich skromnych progach .Często wchodził bez pukania nie ściągając butów . Rozkładał sie gdzie tylko mu sie podobało , a później znikał . Choć często lubił zostawać na dłużej . Wtedy zawsze zapraszał "do siebie " tylko smutek , rozczarowanie i czasami złość . Siedzieli tak sobie w trójkę w moje głowie i nie śmieli nawet myśleć o tym by stamtąd wyjść Ale to nic , zdążyłam sie już do nich przyzwyczaić . Bardzo często mi towarzyszyli , tak strasznie polubili moje towarzystwo ze nie było mi po drodze by zaprosić radość i szczęście do siebie . Zbyt obawiali sie tego ze jednak wybiorę tamte a one zostaną porzucone . Już parę razy tak próbowałam lecz one przyzwyczaiły sie do mnie tak bardzo ze za każdym razem gdy sie ich pozbywałam , wracały z podwojoną siłą by przypomnieć mi o tym że sie już tu zadomowiły i ze nie bardzo lubią gdy o nich zapominam ....