photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 19 LIPCA 2022

Nawet nie wiem od czego zacząć... Myślałam, że już nigdy mnie to nie spotka. Jestem w stabilnym związku, ok, lubię być adorowana przez mężczyzn, ale jest pewna granicą. No ale od początku.. Zaczynał się nowy rok. Impreza taka jak inne, ale inaczej zachowywał się on. Przyczepił się do mnie, chodził za mną krok w krok. Średnio przepadałam za nim po pewnej niemiłej sytuacji, myślałam że z jego strony jest podobnie. Bardziej nie mogłam się mylić. My mind was blown. Nie tylko okazało się, że mu się podobam, ale przedstawił mi też jasno swoje niecodzienne preferencje. Świat kinky był mi całkiem obcy. Ok mam w swojej kolekcji kajdanki, ale to zupełnie nie to, raczej patrząc na swoje życie łóżkowe określiłabym je jako vanilla na 95%. Tak czy inaczej jestem w szczęśliwym związku, a ten jeden wieczór wywrócił mój świat do góry nogami. Zaczęliśmy pisać. Pokazał mi świat femdom, twierdził, że mam ogromny potencjał, by zostać dominatrix, bym była jego Panią. Sama zaczęłam dostrzegać w sobie te cechy. Z dnia na dzień stawałam się coraz pewniejsza siebie, karmiłam się wzrokiem mężczyzn. Weszłam w rolę, stał się moim psem, na razie tylko wymienialiśmy wiadomości, ale nieprawdopodobnie mnie to kręciło. Postanowiliśmy się spotkać. Czysto femdomowa zabawa, zero seksu, bo tak właśnie wygląda relacja między psem a Panią. Po tym spotkaniu coś pękło we mnie. Biłam się z myślami czy to na prawdę ja, czy to tylko rola, którą odgrywam. Bałam się ciągnąć to dalej, wydawalo mi się, że to ja staję się niewolnicą, że gramy na jego zasadach. Powiedziałam, że to koniec, że nie spotkamy się więcej w ten sposób. Tak czy inaczej widywaliamy się, w końcu należeliśmy do jednej paczki znajomych. Coraz częściej zaczął pojawiać się u nas, a po kilku drinkach, gdy na chwilę zostawaliśmy sami klękał przede mną i błagał bym pozwoliła mu znów być moją szmatą. Ignorowałam go, a jednocześnie małymi gestami kupiłam. Nasz wzrok spotykał się częściej niż normalnie. Wymowne spojrzenia rozgrzewały mnie do czerwoności. Marzyłam o tym, żeby wbić w jego skórę swoje długie paznokcie, spoliczkować go i wziąć tu i teraz. Nie tego chciał, konflikt interesów, cóż. Przestaliśmy się kontaktować na jakiś czas, jednak nie potrafiłam przestać myśleć o nim. O tym co się stało i co mogłoby się stać. Wiedział już, że nie chcę zniszczyć swojego związku, więc zaproponował aby powiedzieć o wszystkim mojemu facetowi. Oczywiście pomijając fakt naszego kinky spotkania. Co ciekawe, nawet to zaakceptował, ale sprawa stanęła w miejscu, czego nie można powiedzieć o moich myślach. Stało się tak, że prawie co tydzień widywaliśmy się w grupie znajomych. Długie wymowne spojrzenia nadal się pojawiały, dziwna nić  wisiała między nami, jakbyśmy byli połączeni w pewien dziwny sposób. W końcu odważyłam się i zapytałam co dalej, zmieszany szybko uciekł, jednak wiedziałam że chciałby kontynuować tą relację. Gdy wyszedł cała zebrałam się w sobie i napisałam wiadomość. Kazałam mu wrócić. Znów weszłam w rolę, jednak tym razem było inaczej, tym razem nie czułam, że udaję, że gram. Czułam, że jestem sobą, jakbym w końcu wypuściła z klatki swoje alter ego, które dopełnia mnie bym była w końcu całością. Zaczęło się jak poprzednio. Klęczał przede mną i wypełniał moje rozkazy. Serce waliło mi, pożądanie rosło z każdą minutą. Tak bardzo mi brakowało tego uczucia. Po kilku latach związku magia ucieka, płomień wygasa. On obudził go we mnie na nowo. Napięcie nabierało na sile, nasze oddechy przyspieszały. Do ucha wyszeptał mi "jestem Pani sem, zrobię wszystko co Pani każe". Czułam, że zatracam się, pękłam po jego kolejnych słowach, których nie będę tu przytaczać. Zrobiliśmy to, część mnie, ktora tak za nim szalała dopięła swego. W przeciwieństwie do niego nawet nie czułam wyrzutów sumienia. Tak długo pielęgnowałam w sobie myśl, że to się stanie. Jestem uzależniona od tego uczucia, tego co pojawia się na początku każdej relacji. Motyle w brzuchu, obsesja, pożądanie. Dopiero wtedy czuję, że żyję, że rozkwitam. Nie wiem co będzie dalej, ale ciągle o nim myślę. Odliczam dni do kolejnego spotkania. Czas pokaże, jak potoczy się to wszystko, ale zdaję sobie sprawę, że to nie było ok.. Obudził we mnie coś co przez tyle lat było uśpione, było ok, ale uświadomiłam sobie jak bardzo brakowało mi tego "czegoś", pasji, dreszczyka emocji. Żyje się raz, otwieram się na nowe. Cóż więcej mogę napisać.. Musiałam gdzieś wylać to z siebie. Tylko on i ja wiemy o wszystkim. I myślę, że tak zostanie.