25.

Źródło: http://demotywatory.pl/3461643/Jezdziectwo-jest-jak-Media-Markt

Prawda została rzeknięta. Na dodatek prawda, z którą wiele osób się kłóci. No to zapytowywuję, kto klikał "mocne". Pewnie ci jeżdżący w ten sposób uważają siebie za hipsterów. Ale nimi nie są. To było hipsterskie, jak po raz pierwszy Anky to zrobiła. Później po prostu stado baranów poszło za swoją przodowniczką stada i zaczęło robić tak samo, co dla mnie osobiście jest niezrozumiałe (wiem, wiem, nie muszę wszystkiego rozumieć), bo ten koń wcale nie wygląda w tej pozycji ładnie, a już na pewno jego mina mówi: "Boże, ale idiota na mnie siedzi, weźcie go zdejmijcie... Boże! Widzisz i nie grzmisz!" I w tym miejscu pragnę z dumą rzec, że na poprzedniej fotce mój koń, chociaż że łeb mu ucięłam, ale nie ma takiej miny, chociaż wyleciałam na kisiężyc nad tą przeszkodą, znaczy mimo popełnienia błędu przeze mnie nie uznał mnie za idiotkę, widocznie stwierdził, że zrobiłam to niechcący i mi wybaczył. A ten tu to wygląda tak słabo. No, raczej niezadowolony jest. Ja tam wierzę, że ta osoba nie wie, że źle robi, tylko zapytowywuję więc, kto jej dał wodze munsztukowe do ręki? Chyba, że zdjęcie z czasów, gdy jeszcze nie było wiadomo, jaki wpływ na zdrowie konia ma zwijanie jego szyji. Eniłej, to nie jest hipsterstwo. To relikt przeszłości. Ale Anky ma duży wpływ na rzeczywistość, Anky jest guru. I szacun dla baby za złote medale, chociaż że nie umie kłusa wyciągniętego - ani ona, ani jej koń, ten ciemny przynajmniej, ma taki przejazd, chyba dowolny do muzyki, no i komentator krzyczy "unbeatable! unbeatable!" No i czemu o tym mówię? Ano ostatnio trafiłam na forum, dyskusja już przestarzała, w każdym razie zastanawiano się, jak wygląda prawidłowy kłus wyciągnięty. I jakieś piętnastoletnie dziewczę wrzuciło swoje zdjęcia oraz filmik, a tam wszyscy na to dziewczę, że co ona robi z tym koniem, że źle, że co to jest, co ten koń robi, że on gna, że to nie to. Wchodzę więc, patrzę, a tu konik prezentuje piękne poszerzenie ram, zadnie nogi wyprzedzają ślady przednich przynajmniej o długość kopyta, rytm kłusa jest jak najbardziej prawidłowy, koń kryje bardzo sporo terenu, pięknie wyrzuca przody do tego, no bardzo prawidłowe wydłużenie wykroku. Myślę sobie, co oni tak cisną po tej lasce, skoro jest naprawdę dobrze? No i znalazłam! "Tak wygląda prawidłowy kłus wyciągnięty <i link do przejazdu Anky, tego, o którym wcześniej wspomniałam>" Konik rozpoczyna "kłus wyciągnięty" i wygląda tak: ciasna szyja, zero poszerzenia ram, wklęsły grzbiet, zad pozostawiony w stajni, tylne nogi robią malutkie kroczki, w ogóle nie wkraczają w żaden sosób pod kłodę, przody szaleją na jakichś straszliwych wysokościach, że się koń prawie po nosie kopie, no i zady idą sobie, przody idą sobie, na pewno nie można już mówić o przekątnych parach nóg, koło kłusa to nie stało, a już na pewno nie koło wyciągniętego, no i komentator do tego wszystkiego "unbeatable, unbeatable!" No komedia, komedia, farsa istna, groteska, sarkazm i ironia, tylko że oni jaj sobie nie robią, oni naprawdę myślą, że tak ma być i są zachwyceni. Podhajsky się w grobie przewraca. Zapytałam koleżankę od ujeżdżenia, jak nauczyć tego konia. "Hihihi, jest taki sposób profesjonalistów, przesuwasz łydki maksymalnie do przodu i kopiesz konia po łokciach, by wyżej nogi wyrzucał do przodu" no to nie dziwota, że nieaktywizowany zad zostaje z tyłu, z resztą - w tak ciasnych ramach zadek i tak zostanie, i tak zostanie, bo się nie zmieści. No, i tacy ludzie są najlepsi na świecie, w dzisiejszym świecie.