Foto z netu. Jakieś demotywatory czy coś. W każdym razie: oto proszę twarz niejakiej - świętej już pamięci - Hanny Mostowiak.
Dopóki nie zginęła Hanka Mostowiak, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że:
1. Hanka Mostowiak istniała;
2. Hanka Mostowiak była bohaterką serialu M jak Miłość;
3. Wszyscy moi znajomi oglądają M jak Miłość;
4. Jestem jedyną osobą na świecie, która nie ogląda M jak Miłość;
5. Jak wynika z 4., jestem jedyną osobą na świecie, która nie wie, co jest tak strasznie śmiesznego w śmierci Hanki Mostowiak;
6. Jestem jedyną osobą na świecie, która nie wie, jaka jest korelacja pomiędzy śmiercią Hanki Mostowiak a zawaleniem się schodów w Kitschu.
Rozpoczęłam więc dochodzenie. Dowiedziałam się, że Hannę zabiły kartony. DO wglądu filmik z wypadku:
http://www.sadistic.pl/smierc-hanki-z-m-jak-milosc-vt92030.htm
Jednak pomyślałam, że to nie kartony. Że trzeba być prymitywnym, by uwierzyć w taką bajeczkę. Googlałam dalej, i oto, co znalazłam:
Tak jak myślałam, to nie kartony, idioci!! To tętniak jej pękł ze strachu i zmarła.
A morał tej historii jest prosty i wszystkim dobrze znany, a przez mego kolegę wypowiedziany: "Śmierć Hanki Mostowiak w serialu - news dnia. A w międzyczasie przywódcy Niemiec, Rosji, Francji i Holandii odkręcili symboliczny kurek pierwszej nitki podmorskiego gazociągu w jego końcowym terminalu w niemieckim Lubminie... Kto ma wiedzieć, ten wie, a cała reszta..."