photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 PAŹDZIERNIKA 2013

Rozdział 17.

Po kilku godzinach w końcu dolecieliśmy. Podróż z Woffym i Batchem nie należy do łatwych nie należy. Przez cały czas żużlowcy robili dziwne rzeczy, wywołując zdziwienie innych pasażerów. Na miejscu czekał na nas jeden z mechaników. Przejazd samochodem zajął nam prawie godzinę. Ledwo ruszyliśmy, a ja odpłynęłam w krainę snów. Rano obudziłam się w wygodnym łóżku. Przeciągnęłam się leniwie, rozglądając się dookoła. Szybko zorientowałam się, że jestem w dobrze znanym mi pokoju. Pewnie Troy po powrocie do domu przeniósł mnie tutaj. Wstając zabrałam z torby moje ubrania i skierowałam się do łazienki. Kiedy wyglądałam jak człowiek zeszłam do kuchni. Już z daleka słychać było ciche pogwizdywanie. Nie chcąc przerywać tej czynności mojemu żużlowcowi oparłam się w drzwiach. Przez dobre pięć minut przyglądałam się jak radzi sobie z przygotowaniem śniadania. Był to bardzo uroczy widok i nie miałam serca go przerywać. W końcu jednak podeszłam cicho do chłopaka i przytuliłam się do jego pleców.
 
-Cześć kochanie.-szepnęłam
-Czeeeść. Już nie śpisz? Miałem nadzieję, że zaniosę ci śniadanie do łóżka.
-Twoje gwizdy mnie tutaj przyciągnęły. Fajna melodyjka. Co to było?
-A wiesz tak sobie wymyśliłem. Nic specjalnego. Mam nadzieję, że nie pogardzisz moimi tostami?
-Wszystko co zrobisz będzie pyszne. A może zjemy na tarasie? Taka ładna pogoda.
-Znakomity pomysł. Podaj mi tacę, jest w drugiej szafce od okna.
-Proszę.-podałam z uśmiechem przedmiot. -To ja zabieram dzbanek z kawą i kubki, a ty resztę.
-Zapraszam, panie przodem. Nawet nie wiesz jak mi się nie chce jechać na te zawody. Najchętniej zrobiłbym sobie wagary.
-Nie marudź. Chcę zobaczyć dobre ściganie. Jutro Szwecja?
-Taak.-odpowiedział z pełną buzią- Jedziesz ze mną. A i nie zapomnij o imprezie w czwartek. Chociaż przez chwilę się rozerwiemy.
-Pamiętam, pamiętam i już nie mogę się doczekać. Wiesz nawet całkiem przypadkiem zapakowałam sukienkę. Co powiesz na bieganie po parku?
-Po jedzeniu? Nie ma mowy. Trzeba było najpierw to zaproponować. Może w środę. Po śniadaniu musimy spakować kilka rzeczy, bo zaraz po meczu jedziemy na lotnisko i do Szwecji. Potem znowu powrót do Anglii. Na szczęście środa i czwartek wolny. Piątek znowu zawody, sobota trening we Wrocławiu, potem mecz w Rzeszowie.-zaczął wymieniać Troy, łapiąc się na głowę
-Spokojnie, bo nie nadążam. Jakoś to razem ogarniemy. Najważniejsze, że jesteśmy razem i każdą chwilę spędzamy razem. Wiesz kocham cię.-odparłam po chwili ciszy
-A czym ja zasłużyłem sobie na takie wyznanie z samego rana?
-Pysznym śniadaniem i pięknym uśmiechem.
-Dla takich słów jestem w stanie rano robić jedzenie.
-I to chciałam usłyszeć. A teraz ja sprzątam ze stołu, a potem mam w planach trochę się poopalać, nie chcę marnować promieni słonecznych.
-Kobiety, ja was nigdy nie zrozumiem.
 
*czwartek
 
Tym razem to ja wstałam wcześniej i postanowiłam zrobić coś ekstra mojemu facetowi. Niestety nasza lodówka świeciła pustkami i musiałam wybrać się na zakupy. Na szczęście sklep mamy niedaleko. Zabrałam więc pieniądze i torbę i ruszyłam w wyznaczone miejsce. W środku było kilka osób, które mi się przyglądały. Oczywiście każdy przywitał mnie ciepłym uśmiechem. Zrobiło mi się bardzo miło. Po kilku minutach miałam już wszystko co potrzebuję. Wróciłam więc do domu i zabrałam się za śniadanie. Na koniec przygotowań wycisnęłam jeszcze sok z pomarańczy i mogłam iść do sypialni. Troy smacznie spał. Odłożyłam tacę na szafkę i podeszłam do łóżka. Usiadłam na brzegu i delikatnie szturchnęłam ramię chłopaka. Ten tylko odwrócił się na plecy i spał dalej. Uśmiechnęłam się i usiadłam na nogach Batcha. Po chwili namysłu postanowiłam, że najlepszym sposobem na obudzenie będą łaskotki. Nie pomyliłam się. Mój żużlowiec momentalnie otwarł oczy, jednak jego mina była nietęga. Nim się obejrzałam to ja leżałam na łóżku, a on odpłacam mi się tym samym. Na szczęście uratowało mnie to, że obok stoi śniadanie.
 
Do wieczora czas minął nam bardzo szybko. Miałam nadzieję, że ta impreza jednak się nie odbędzie. Wolałabym posiedzieć w domu i pooglądać telewizor. Niestety Darcy zadzwonił popołudniu potwierdzając swoje plany. Nie mając wyjścia zaczęłam się stroić. Mimo, że jestem kobietą nie przepadam za tym. Pół godziny przed wyjściem byłam gotowa. Kiedy zeszłam do salonu Troy nie powiedział ani słowa. Myślałam, że coś nie tak w moim wyglądzie, ale po chwili zostałam obsypana komplementami, co mi się bardzo spodobało. Zamówiliśmy taksówkę i 15 minut później byliśmy w klubie. Na zewnątrz stali już pozostali znajomi. Okazało się, że musimy poczekać jeszcze na Chrisa i Seally, bo opiekunka do dziecka się spóźniła. Kiedy byliśmy już w komplecie weszliśmy do środka. Impreza musiała rozpocząć się od kilku drinków. Rozmowa fajnie się kleiła, więc czas szybko mijał.
 
-Dobra kochani przyszliśmy się tutaj bawić, więc kończymy to nudnawe gadane i wbijamy na parkiet.-oznajmił stanowczo Darcy
-Masz racje. Widzisz te dwie dziewczyny przy barze?-zapytał Tai
-Nooo niezłe. To co podbijamy?
-Jeszcze się pytasz. Czas pokazać jakim super facetem jest Darcy Ward.- odparł poważnie Rudzielec, wywołując tym śmiech wszystkich siedzących przy stoliku
 
Pokiwałam głową na te podboje chłopaków. Nie dane było mi dłużej posiedzieć, bo Troy porwał mnie do tańca. Na parkiecie czułam się jak ryba w wodzie. Przetańczyliśmy kilka dobrych kawałków. Uwielbiam tańce z moim chłopakiem. W przerwach nie obyło się oczywiście bez drinków, które w pewnym momencie zaszumiały mi w głowie. Grubo po północy dosiadł się do mnie Darcy. Oczywiście po kilku głębszych robi się bardzo gadatliwy.
 
-No i widzisz Dominika jak one mnie potraktowały? Taki fajny facet jak ja im się nie podobał. Powiedziały mi, że jestem za niski. Rozumiesz to?
-Jak one mogły?-odparłam powstrzymując śmiech
-Właśnie. Ale powiedz, że ja jestem super. Nie ma drugiego takiego jak ja. Prawda?
-Darcy Ward jest tylko jeden. Niech żałują.
-Ty na ich miejscu umówiłabyś się ze mną?
-Oczywiście, to byłoby niezapomniane przeżycie. Jesteś super facetem. Gdyby nie mój Troy to kto wie...
-A widzisz i za to cię lubię. Umiesz docenić mój urok.
-Ja wam nie chcę przerywać tej inteligentnej konwersacji, ale może czas na nas. Jesteście dość wstawieni i wygadujecie głupoty.-wtrącił się Batch
-Kochanie nie marudź tylko nalej nam jeszcze po jednym.
-A może jednak nie?
-Lej stary. Nie denerwuj Dominiki. Z resztą ja sam ci poleję. Wiesz co powiem ci, że jesteś całkiem spoko.
-A dziękuję, dziękuję.
-No ale jak on mogły mnie tak olać. Ja za niski?
-Chris chyba czas na ewakuację. Ward zaczyna się użalać nad sobą.-oznajmił Batchelor
-Choć braciszku idziemy do domu. Musisz się przespać.
-Ej nie zabierajcie mi towarzysza.-zaprotestowałam - Albo ja idę z nim.-dodałam i chwiejnym krokiem skierowałam się do wyjścia
 
Nie mam pojęcia jak znalazłam się w domu, ale podobno nie było łatwo. Z Wardem przed klubem jeszcze przez godzinę się żegnaliśmy i śpiewaliśmy dziwne piosenki. Niestety ja nic nie pamiętam. Jedyną pamiątką po wieczorze jest mój ogromny KAC.

Dla Wszystkich Czytających Mistrz Świata Tai Woffinden

Komentarze

~wiki super rozdział hehe czekam na kolejny :)
16/10/2013 19:54:27
woffindenowa świetny jak zawsze !
Kolejny dawaj i niech będzie nasz mistrz ! xD
12/10/2013 21:33:59
woffindenowa +zapraszam do mnie ;*
12/10/2013 21:34:13

bajkoweopowiadanie rozdział zajebisty.;D
+zapraszam do siebie.
12/10/2013 13:54:50
zuzlowelove1 Świetny, świetny, kiedy kolejny? :3
11/10/2013 11:26:01