Jadąc na mecz do Wrocławia martwiłam się rozmową z dyrektorką przedszkola, w którym jeszcze pracuję. Jakby nie było rezygnuję z posady z dnia na dzień przed samym początkiem roku. Umówiłam się z kobietą na dzisiejsze popołudnie. Przez całą drogę Troy robił różne dziwne rzeczy, żeby mnie trochę rozerwać. Niestety nie bardzo mu się to udawało. W końcu dał sobie spokój i zasnął słuchając muzyki. Pewnie teraz będzie się gniewał, że tak go olałam. Na szczęście wiem jakie przeprosiny będą skuteczne. Tak więc po wylądowaniu na lotnisku każde z nas musiało udać się w innym kierunku.
-Dominika obiecaj mi, że jak tylko skończysz to dasz mi znać.
-Dobrze, a ty masz się skupić na treningu.
-Postaram się. Może jednak cię odwieziemy?-kolejny raz zaproponował Troy
-Dam sobie radę jestem dużą dziewczynką. Leć bo mechanicy się niecierpliwią.
-Noooo dooobrze. Kocham cię.-szepnął całując mnie na pożegnanie
-Ja ciebie też. Widzimy się wieczorem w moim mieszkaniu.
-Oczywiście. Paaa
Przy wyjściu dałam jeszcze jednego buziaka Batchowi i wsiadłam do wolnej taksówki. Pół godziny później byłam już w przedszkolu. Niepewnym krokiem skierowałam się do środka. Dzisiaj chyba była jakaś konferencja, bo na korytarzu spotkałam moje dwie koleżanki. Zamieniłam z nimi kilka słów, oczywiście powiedziałam im o mojej decyzji. Tak jak myślałam, wysłuchałam, że nie powinnam rzucać pracy dla faceta i wyjeżdżać. Tylko Anka stwierdziła, że powinnam robić to co uznaję za słuszne. Po rozmowie z dziewczynami udałam się w końcu do gabinetu dyrektorki. Zapukałam i kiedy usłyszałam proszę weszłam do środka.
-Dzień dobry.-przywitałam się grzecznie
-A dzień dobry pani Dominiko. Proszę usiąść.
-Dziękuję, że znalazła pani dna mnie czas.
-Nie ukrywam, że nie było łatwo wygospodarować chwilę. No ale czego nie robi się dla jednej z lepszych przedszkolanek w mieście. Mam dla pani grafik zajęć na najbliższy rok.
-I tutaj właśnie pojawia się problem. Mogłam to wcześniej załatwić, ale dopiero niedawno podjęłam tą decyzję.
-Nie ukrywam, że zaczynam się bać. No ale słucham dalej.
-Więc yyy moje prywatne sprawy zmusiły mnie do zrezygnowania z pracy w przedszkolu. Chcę wyjechać do Anglii z moim chłopakiem. Bardzo mi na nim zależy i nie mam innego wyjścia.
-To mnie pani zaskoczyła. Prawdę powiedziawszy chciałam nawet dać pani awans. Tyle pochwał o jednej osobie jeszcze nie słyszałam. Cóż stawia mnie pani w niezręcznej sytuacji. No ale na miłość nic się nie poradzi.
-Niestety. Pani dyrektor ja jeszcze raz chciałam przeprosić. Wiem powinnam załatwić to wcześniej, ale dopiero dwa dni temu się zdecydowałam.
-Nie ma o czym mówić. Mi mnie pozostaje nic innego jak życzyć szczęścia. Gdyby jednak wróciła pani do Polski na stałe i potrzebowała pracy to proszę przyjść. Zawsze coś poradzimy.
-Dziękuję. Jest pani najlepszą szefową.
-Proszę nie przesadzać.
-To prawda. Muszę już uciekać. Życzę miłego dnia.
Z gabinetu wyszłam w znacznie lepszym humorze. Bałam się, że ta rozmowa zakończy się jakąś awanturą, że jestem nieodpowiedzialna. No ale jak się ma taką szefową to nie ma się o co martwić. Wychodząc przed szkołę ktoś na mnie czekał. Byłam pewna, że Troy o tej porze będzie na stadionie. Podbiegłam do niego i wtuliłam w ramiona.
-Nooo co za zmiana. Jeszcze dwie godziny temu byłaś smutna, a teraz proszę, proszę.
-A tak jakoś wyszło. Ty mi lepiej powiedz, co tutaj robisz? Chyba powinieneś być na stadionie.
-Miałem, miałem ale tak jakoś wyszło.-odpowiedział pokazując mi język
-Jesteś okropny. -udałam obrażoną i ruszyłam przed siebie
-Ejj a ty dokąd?-krzyknął i pobiegł za mną
Oczywiście po kilku sekundach był przy mnie. Widząc moje opory przerzucił mnie przez ramię i ruszył w nieznanym mi kierunku. Byłam jeszcze bardziej zła i zaczęłam uderzać chłopaka pięściami po plecach. Ten oczywiście nic sobie z tego nie robił. Czułam straszne zażenowanie widząc wszystkich ludzi, którzy patrzyli się na nas jak na psychopatów. W końcu zatrzymaliśmy się w parku. Na szczęście zostałam odłożona na ziemię. Ze złości prawie kipiałam. Żużlowiec tylko wzruszył ramionami i pocałował mnie. Oczywiście nie potrafiłam się już gniewać. Trzymając się za ręce chodziliśmy po alejkach delektując się przyjemnymi promieniami słonecznymi.
Dzisiaj trochę krócej, ale mam nadzieję, że będzie się podobało. No i najważniejsza wiadomość dnia Troy zostaje we Wrocławiu. Kto się cieszy? 