Następnego dnia razem z Krzyśkiem wybraliśmy się na wycieczkę za miasto. Postanowiliśmy zrobić sobie taki mały piknik. Z małą pomocą mojej mamy przygotowałam dla nas koszyk z jedzeniem. W znakomitych nastrojach ruszyliśmy w drogę. Po krótkim namyśle stwierdziłam, że zabiorę Kasprzaka w moje tajne miejsce. Wiem, że tam będziemy mieć ciszę i spokój. Tak więc po 30 minutach dotarliśmy na bardzo urokliwą polanę.
-Jej to miejsce robi wrażenie.-odezwał się Kasper
-Masz rację. Niewiele osób o nim wie, w sumie to nikt. Mam nadzieję, że się nie wygadasz?
-Oczywiście, że nie. Daję słowo. Muszę przyznać, że zaskoczyłaś mnie tym, że to właśnie mnie pokazałaś to miejsce.
-Sama nie wiem dlaczego tak zrobiłam. Wydawałeś mi się odpowiednią osobą. Masz ochotę na kanapkę?
-A to ty ją robiłaś? Wiesz mam jeszcze trochę sezonu przed sobą.
-Jesteś okropny. Za karę nie dostaniesz, a mama się postarała.
-Domiś nie bądź taka. Proszę, proszę, proszę...
Krzysiek spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Kiedy doszedł do wniosku, że to na mnie nie działa, na czworakach zaczął się do mnie zbliżać. Zrobiło się dość niebezpiecznie, bo dzieliły nas już tylko milimetry. Niewiele myśląc sięgnęłam do koszyka, po ciastko z kremem i trzymając je postanowiłam, że wysmaruję nim twarz Kasprzaka. Jego mina była bezcenna, bo zdecydowanie się tego nie spodziewał. Ja na ten widok zaczęłam się śmiać, tak, że było mnie chyba słychać w całym lesie.
-Ojj kochana teraz przesadziłaś. Szykuj się na zemstę.
-Krzysiu odejdź ode mnie na kilka metrów i odłóż to ciastko.
-Chciałabyś. Ze mną nie ma tak łatwo.
-Nie, nie, nie.-zaczęłam krzyczeć i uciekać.
Ganialiśmy się po całej polance. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym się nie przewróciła. Krzysiek takiej okazji nie przepuścił. Usiadł ma moich nogach i zaczął smarować mnie kremem. Kiedy skończył tryumfalnie się uśmiechnął.
-Wyglądasz przepięknie. Szkoda, że nie mam wisienki, bo bym ci położył na czubku nosa.
-Sam jesteś czubek. Złaź ze mnie, bo jesteś ciężki jak słoń, albo mamut.
-Przesadziłaś i za karę jeszcze sobie posiedzę, bo mi tak wygodnie.
-Ejj ale mnie to boli. Krzysiek proszę.
-A co z tego będę miał?
-A co chcesz?
-Nie odpowiada się pytaniem, na pytanie. Ale skoro pytasz to w nagrodę pojedziesz ze mną do Leszna na dwa dni.
-Pogięło cię? Nie ma mowy.
-No to siedzę dalej. Wygodnie mi i mogę tak dłużej.
-Ok zgadzam się. Pojadę z tobą. A teraz zabieraj te cztery litery.
Na reszcie udało mi się dopiąć swego. Spokojnie wróciliśmy na koc i grzecznie zjedliśmy to co mama przygotowała. Przez cały czas zasypywaliśmy się różnymi anegdotkami. Od śmiechu, aż mnie brzuch bolał. Niestety zaczęło się robić późno i musieliśmy wracać. Pozbieraliśmy nasze rzeczy i skierowaliśmy się do samochodu. Myślałam, że resztę wieczoru spędzimy na oglądaniu jakiś filmów, ale nasze plany musiały ulec zmianie. Do Krzyśka zadzwonili z klubu, że ma przyjechać na trening do Gorzowa. Wychodzi na to, że do Leszna też nie będę musiała się wybierać. Troszkę mi ulżyło, bo nie widziałam sensu w wyjeździe do tego miasta akurat teraz.
-Czy oni musieli akurat jutro robić ten trening?
-Taki masz zawód i nie możesz narzekać. Innym razem sobie odbijemy.
-Trzymam za słowo. Nawet nie wiesz jak dobrze się dzisiaj bawiłem.
-Ja też. Dziękuję za odwiedziny. Polubiłam cie, wiesz?
-Jak miło. Domiś nie chce mi się jechać. Najchętniej postałbym tu jeszcze z tobą. Jak sobie pomyślę, że pewnie minie sporo czasu zanim się zobaczymy.
-Zawsze możesz mnie odwiedzić.
-Tak, ale ty znowu pojedziesz do Anglii z Batchem. Hmm może tam nam się uda spotkać.
-Niewykluczone. Oj Krzysiu, Krzysiu.
-No co? Jesteś super dziewczyną i nie dziw mi się, że chciałbym się jeszcze spotkać.
-Dobra nie przesadzaj, bo się zarumienię.
-Z góry przepraszam za to co zrobię ale muszę. Wybacz dłużej nie wytrzymam.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Krzysiek ujął moją twarz i delikatnie mnie pocałował. Zaskoczyło mnie to, ale nie umiałam się oderwać od niego. Nie wiem jak to się stało, ale objęłam Kaspera, nie chcąc tego przerywać. To była jedna z piękniejszych chwil w moim życiu. Szybko jednak oprzytomniałam.
-Krzysiek lepiej będzie jak już pojedziesz.
-Nie bądź zła. Musiałem to zrobić. Mogę się czasami odezwać do ciebie?
-To ja się do ciebie odezwę pierwsza. Muszę to sobie przemyśleć. Cześć.-rzuciłam i skierowałam się w stronę domu.
Zapraszam do czytania i komentowania, bo to motywuje 