photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 18 LIPCA 2015

A ja? Nie potrafiłabym napisać czegoś takiego. A ja? Chce w tym umrzeć. Chce sie w tym pogrążyć, chce zeby to w koncu mnie zabiło, zaprowadziło na krawędź wysokiego budynku i zepchnęło. Nie umiem już życ z wewnętrznym głosem, który n każdym kroku udowadnia mi jak bardzo jestem do niczego. Nie potrafię się mu przypodobać. Nie podoba mu się mój głos, mój wygląd, to jak się zachowuje, to ile osiagnelam w życiu, to jakie mam plany na przyszłosć... Zamyka mnie w ciasnej klatce. Kiedy jestem w grupie przyjaciol i zaczynam opowiadac jakas historię każe mi zauważyć "spójrz, wszyscy się słuchają". Tak, o to mi chodziło głosie, konynuuję dalej moją opowieść. "Ale widzisz to? Oni wszyscy cię słuchają, wszyscy słyszą jak brzydki głos masz, jak seplenisz". Zamknij się głosie, kontynuuję moją historię, ale ciszej." Słyszysz? Seplenisz. Oni też słyszą. Ale połowy pewnie nie rozumieją, mówisz tak szybko i niewyrażnie że potakują głowami tylko po to zeby nie było ci przykro". Odwal się głosie, chce skonczyć tą historię. Jak najszybciej. Zaczynam się jąkać. Gubić sie w tym co mówię. Wymyślam nieprawdziwe zakończenie tej historii, wymyślam w biegu puentę, tylko po to żeby móc się zamknąć. Żeby nikt mnie juz nie słyszał. Zeby o nic nie pytali. Ale głos mnie nie opuszcza, po imprezie każe myśleć mi o tym jak bardzo sie ośmieszyłam, jak wszyscy uznają mnie za totalne zero. Wracam do rodzinnego domu po zakończeniu roku. Mama dumna z mojej mlodszej siostry, właśnie wrócila z zakończenia klas trzecich w gimnazjum. Tak pieknie tańczyli, tak pieknie śpiewali, takie to fajne wszystko, aż zadzwonila opierdzielic swoją kolezanke, mame innej trzecioklasistki, ze jej nie ma. Do konca dnia oglądają zdjęcia z zakończenia roku. Czy była na moim zakończeniu w 3 klasie? Nie. A może na mojej osiemnastce? Kiedy rodzice wszystkich znajomych przyjeżdżali o północy na tort i "stolat", moi powiedzieli ze to za daleko, bo wymyslilam sobie impreze w warszawie, ze oni mają prace i ze nie dadza rady. Ale była w warszawie wtedy. Przyjechała odebrać z imprezy moją młodszą siostre. Na to nie było za daleko, w tym przypadku nie miala problemu z pracą. Bo chodziło o moją siotrę. Jej lepszą córkę, do czego nigdy się na głos nie przyznała. To ona przyniosła masę nagród z zakończenia roku, to w jej pokoju wisi masa medali za osiągniecia sportowe, to ona sie świetnie uczy, to ona chce iść na dobrze płatny zawód. To ona w dzieciństwie ściągała ode mnie wszystkie zainteresowania. I wiecie co? We wszystkim mnie pobiła. Próbowałam się oszukiwać, oszukiwać wszystkich innych kiedy mówili "Ty stoisz dalej, ją ustawili w pierwszym rzędzie, dostała solówkę" ze to dlatego ze ejst mniejsza, że jest niższa i lżejsza żeby ją przerzucić przez ramię. Była lepsza. zawsze. Całe życie się nie lubiłyśmy, kłociłyśmy. Zawsze jej wmawiałam ze jest brzydsza, ma mniej kobiece kształty, że nic nie umie. Zaczelysmy sie godzic kiedy wyjechałam. I zrozumialam ze po prostu jej zazdroscilam. Kiedy dziś na nią patrze... Dziś to ona sie wyśmeiwa że tu mam krostke, tam mam za dużo tłuszczyku... Jest lepsza. Zawsze. To ona przynosi rodzicom dumę, nie ja, ile razy bym sie nie starała. Co z tego że cale zycie bylam grzecza. Do 18 urodziny nie pilam, nie ćpałam, zawsze posluszna rodzicom, kiedy młoda piła, paliła, szukala sposobu zeby ćpać. Ale dobrze sie kryła. Rodzice bezkresnie ufali temu, że jesteśmy zbyt grzeczne. A ja zaczełam oddala csie od wszystkich wartości, jakie we mnie wpoili. Od uczciwości, bo zaczelam ich oszukiwac- gdzie jestem, co robie, co w szkole, jak w moim życiu. Po wiarę, która była tak długo we mnie, ze wciąż kłuje mnie gdzieś na dnie serca. Odsunęłam się od Boga, przestalam chodzic do kosciola, robie to tylko przy rodzicach, pozostała mi wieczorna modlitwa, ale o niej tez coraz czesciej zapominam. Potrzebuje wiary. Potrzeuje mieć komu powiedzieć "jest mi źle" kiedy nie mam z kim rozmawiać. Kiedy odsunęlam się od calego swiata. Kiedy moje najlepsze przyjaciółki mają lepsze zajęcia. Nie wiem kogo mam oprocz chłopaka. A jemu boje sie o tym mówić. Nie jestem tą samą osobą, która wyjechala z rodzinnego miasta 3 lata temu. Cholera, to było 3 lata temu. 3 lata temu nie płakałam na zakończeniu roku jak wszystkie dziewczyny, sadzilam ze nie bede tesknić. A tesknie. Za tym jak wesoła byłam. Jak mimo zlego humoru moglam glosno zartowac w klasie. Dziś to ja jestem ta trędowata. To mnie nie lubią, to ja jestem marginesem. Nie chce wracać do szkoły. Zniszczyli we mnie wszystko. Sprawili że wiele razy chcialam sobie zrobić krzywdę. I znów coraz czesciej chce. Powstrymuej mnie tylko strach. Nie mam nawet odwagi żeby ze soba skończyć, przecież to żałosne, Nie chce walczyć z szyderczym głosem wewnątrz mnie. Chce zeby mnie dobił.

Ten wpis był 4 razy dłuższy. Moj szyderczy głos śmieje się szyderczo, kiedy nie jestem w stanie napisac tego jeszcze raz. Pozwolcie mi umrzeć.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika bastion.