ostatnio jestem tak zabiegana , że w sumie nie mam wolnego czasu.
w poprzedni wtorek się widzielismy , w środę przypadkiem , w czwartek dzwonił ,
mówiąc że jest smutny i wspominając, że nie mógł się dodzwonic , nasze spotkanie w sobotę. najlepsze. najpierw u niego. "mam goscia , bardzo ważnego goscia i muszę go ugoscic ". później wylądowalismy w patrycji , gralismy później w piłkę i zawsze jak ja strzelałam to lądowała za siatką. no sory . poźniej jak wracalismy , zahaczylismy o wesele. on nie wszedł , ja tak. ale zaraz mnie wywalili xd jacys sztywni ci ludzie. trzeba sie bawic a nie awanturowac. odprowadził mnie , pożegnalismy się i wróciłam . a wczoraj widziałam go jak wracałam od cioci Ani ze szpitala . ale mnie nie poznał , bo miałam założone okulary przeciwsłoneczne i kaptur. a poza tym , co jest fajne to wczoraj mnie okradli i poniszczyłam moje ulubione rzeczy w praniu. juz nie widac dla nich ratunku.