A jeszcze takie :)
Nie ma nic piękniejszego, niż podziwianie uroków natury z końskiego grzbietu :)
Jutro wreszcie znów na kochanym sprawdzonym grzbieciku, o ile pogoda nic nie odwinie. Już mocno tęsknię za panem Debisiem. To zupełnie inna jazda, gdy dobrze znasz konia i okolicę. Nawet jak coś odwali, to wiem mniej więcej jak opanować sytuację i się w ogóle nie boję. A z obcymi końmi w zupełnie nowym miejscu bywa różnie.
Dzień w szpitalu dosyć klasyczny, chociaż zawsze dzieje się choć odrobinę czegoś nowego. Dzisiaj było o tyle luźniej, że przyszła nowa pielęgniarka, a nie znając nas i naszych (braków) umiejętności, wolała różne zabiegi robić sama. No ale zawsze znajdzie się coś dla praktykanta. Z większych atrakcji to było dziś drenowanie ropnia. Fuuuu. A jedna pani wciąż uparcie uważa mnie za pielęgniarkę i mówi do mnie "siostro", choć tłumaczyłam już kilka razy, że jestem tylko praktykantką i to w dodatku z lek-dentu a nie z leku :P No ale cóż za różnica. Poker face i działasz, dla niej mogę być i pielęgniarką :)
Ależ ja nie lubię w ludziach nadgorliwości :x Jakoś przywykłam do pracowania tyle, ile faktycznie trzeba (bo pracy i tak nie jest mało) i razi mnie, jak ktoś koniecznie ma parcie na więcej i więcej. Marnowanie czasu jest złe, pieniędzy też, ale mało kto zdaje sobie sprawę, ileż można zmarnować energii. A ludzie nadgorliwi najbardziej pretendują do wypalenia zawodowego w przyszłości. Było na psychologii nawet.
Te praktyki wypompowują mnie nie tyle fizycznie co psychicznie. Ale jeszcze tylko 3 razy. Co z tego, że jakoś wytrzymuję te widoki i ten wszechobecny ból, kiedy ja tak naprawdę nie chcę tego oglądać. Krew spoko, wkłucia ok, ale kurde, jakieś przecięte ropnie z których aż sika treść, no bleee. Raz z ciekawości można zobaczyć, ale tak na co dzień to nigdy w życiu.