Takie super atrakcje :D Na Ipim w wodzie :)
Bardzo przyjemna końska wizyta u Maćka :) Zaliczony teren a'la pan Kropek & Lotka. Ipsio nic się nie zmienił :P Ale myślę, że bardzo mi się przyda taka odmiana. Czasem też trzeba popracować z koniem trudnym, na pewno to cenne doświadczenie. Podoba mi się bardzo, jak te konie podchodzą do terenowych nierówności. Było dużo stromych zjazdów/podjazdów, węższych przejść między drzewami i zero problemów z tym. W lesie trochę pokłusaliśmy, galopowałam też jako master, gdzie Ipsiak mi się w pewnym momencie lekko nakręcił, ale ogarnęliśmy zatrzymanie. No i za drugim razem mnie przeciągnął, ale intuicja dobrze podpowiedziała mi skręt w prawo i wyhamowaliśmy. A Ipi stał się koniem honorowym, gdyż to na nim po raz pierwszy wjechałam do wody :D
A że trzymanie dziada jest męczące, przesiadłam się na drogę powrotną na Lotkę, która mimo młodego wieku i małego stażu jako koń wierzchowy bardzo ładnie dawała radę. Parę razy się tam może lekko wystarszyła, ale poza tym szła bardzo ładnie. Przyjemnie się galopowało za Ipim. W pewnym momencie było tak super, że aż z radości podskoczył nam zadeczek, a potem gdzieś jeszcze raz, kiedy już się nie spodziewałam i mało co bym wyorbitowała :P Ale zauważam u siebie fajny odruch, że instynktownie szybko wracam na środek siodła. Po powrocie jeszcze chwilę pomęczyłam Ipsia na placu, w ramach odwetu i to tyle końskiej części :)
Fajnie, że są wciąż ludzie, którzy postrzegają przygodę z jeździectwem podobnie jak ja. Nadal sporo pracy przede mną jako jeźdźcem, ale myślę, że dam jakoś radę. I tak się podziwiam, że się dzisiaj nie zglebiłam z tych diabołków :P