Kotełek a'la zjem cię :)
Aż nie chce się tu nic wrzucać, patrząc, jak tylko wiatr hula po wpisach. Chyba lato wszystkich stąd wykurzyło, przynajmniej wszystkich oficjalnie zostawiających jakieś znaki życia.
Dzisiaj zawody w Gajewnikach. Całkiem fajne. I nawet pogoda się znacząco poprawiła, z deszczowej na słonko. Było podium, były emocje. Znów w N postawili przeszkodę z wodą pod spodem, która zatrzymała kilku zawodników, ale nie pokonała Blondyna ani Siwego :) Nawet bym się dziś nie spodziewała, że wsiądę na Blondyna, a jednak chwilę pobujałam się w siodle. No i pogoda strasznie senna, więc po powrocie oko mi się przymknęło niby na 5 minut, a faktycznie na jakieś 1,5 godzinki :P
Dostałam 2 pary bryczesów, w które szczęśliwie się mieszczę. Akurat idealny moment, bo moje ukochane bryczesy 34 rozjechały się w suwaku, za ELTami nie przepadam, a lej w obecnie cioranych 36 już zaczyna wyglądać bardzo nieciekawie.
Jutro zaczynam praktyki w szpitalu :x Koleżankom się upiekło, ale one nie są z wydziału lekarskiego. Mnie mogą tak łatwo nie odpuścić. I możliwe, że jeśli faktycznie podejdą do tego poważnie, będę mieć rozwalony jeździecko lipiec. Te stomatologiczne praktyki w ostatnie 2 tyg lipca muszę odbyć rzetenie na 100% i pewnie będą w ciekawych godzinach, w stylu 12-18, bo gabinety są tak otwarte. Więc w zasadzie nie wiadomo, jak teraz moje patatajanie będzie wyglądało.
A na mszy ksiądz powiedział coś, po czym zupełnie straciłam do niego resztki szacunku. Znalazł się kurde biznesman, co woła o grubsze pieniążki, bo cóż on może za takie drobne. Chyba nie zna wartości pieniądza, bo za lekko mu przychodzi, patrząc po luksusowych autkach i życiu nawet nie tyle na poziomie, co wręcz nad.