photoblog.pl
Załóż konto

 

Powędrował na miękkich łapkach w świat wiecznej ciszy.

 

Niby jestem dorosła, niby rozumiem ideę śmierci i jej nieodwracalności, niby potrafię powstrzymać łzy, skupić się na tym, co jest TU i TERAZ... niby. To wszystko na niby.

To takie niesprawiedliwe, że tak szybko trzeba było się z nim pożegnać. Jeszcze wczoraj śmiałam się i cieszyłam, że tak dobrze się u nas chowa. Podziwiałam jego futerko, tak puszyste przed zimą, że to aż trudne do wyobrażenia.

 

 

Bum.

 

 

I już go nie ma.

 

A ja, jak to pięcioletnie dziecko, które jeszcze nie wie, czym tak naprawdę jest śmierć, nie wie, że tego procesu się nie da odwrócić, ciągle wypatruję, nasłuchuję, odwracam głowę i spoglądam pomiędzy drzewa w nadziei, że gdzieś mignie mi znajome, płomieniste futerko.

Czekam na pazurki drapiące w drzwi jak co wieczór, proszące o wpuszczenie  go do środka, by mógł, jak król, rozłożyć się na miękkim dywanie i przenocować przy moim łóżku.

To są drobne rzeczy, detale codzienności. A i tak bolą.

 

Pozostały tylko zdjęcia, i te oczy, wciąż na nich żywe i przewiercające na wskroś...

Dodane 12 LISTOPADA 2015
126
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika baridi.