Tak wygląda super hiper wytrzymały kong classic rozmiar "M" po TYGODNIU zabawy. Śmierć nastąpiła dzisiaj.
Nie, pies nie miał do niego stałego dostępu. Bawił się nim może 4 razy.
Cóż, żałuję tej wydanej kasy i żałuję moich początkowych zachwytów nad tą zabawką. Dla mojego kundelka w typie tollera okazała się o wiele za słaba i poniekąd czuję się oszukana przez producenta. No bo wiecie, kong taki dobry, taki wytrzymały, taka wysoka cena, bo dobry, kupujcie ludzie, kupujcie!
Nie mam pojęcia, co ja mam mu dać do zabawy. Szarpaki robię sama ze starych ubrań, bo i tak są użytku jednorazowego i przynajmniej mi ich nie szkoda, jak zostaną rozłożone na czynnki pierwsze. Ale przydałoby się coś kongopodobnego. Tylko co?
Plastikowe butelki to kwestia paru ugryzień, kartony po mleku są może i fajne, bo można je podrzeć i wylizać, ale niezbyt lubię to potem sprzątać, a kubeczki po jogurtach mają bardzo ograniczoną żywotność. Pozostają jeszcze puszki po kociej karmie, ale to niesie za duże ryzyko pokaleczenia (co i tak nie przeszkadza mu wyciągać ich ze śmietnika i roznosić po mieszkaniu). Może więc powinnam mu coś mrozić? Albo wysłać go na Sybir, żeby się wreszcie gdzieś wyżył?
Oszaleję kiedyś przy nim.
I jeszcze jakieś choróbsko mnie roznosi parszywie, jak dobrze, że jutro tylko jedne zajęcia.
Tylko czy w ogóle dzisiaj zasnę, oto jest pytanie
8 MARCA 2017
15 LUTEGO 2017
30 MAJA 2016
5 KWIETNIA 2016
19 MARCA 2016
14 LUTEGO 2016
10 LUTEGO 2016
7 LUTEGO 2016
Wszystkie wpisy