Hope dies last. 

Gdzie jest krzyż!?

***

W Pradze. Praga jest fajna, można w niej dokonywać rzeczy, które z pozoru wydają się niemożliwe. Czasem wpada tam też Carlos Santana, żeby przez trzy godziny grać w sposób, który przeczy wszelkiej logice i zdrowemu rozsądkowi.  Tylko obsługa tramwaju jest dość skomplikowana i Czesi strasznie płochliwi, ale to i tak nie zmienia faktu, że miasto to zajmuje pierwszą pozycję w moim prywatnym rankingu europejskich stolic, które zwiedziłem. No i jakby nie patrzeć to jest na tej liście pozycją jedyną.

***

Muzyczna Zadyma też była spoko. Sidney Polak zawiał trochę żenadą, czego na szczęście nie można powiedzieć o Armii. O wiele lepszy i bardziej żywiołowy koncert niż ten, na którym byłem w Lubinie prawie dwa lata temu. Pod względem publiki też lepiej, bo zdecydowanie więcej ludzi, chociaż muszę przyznać, że wykrzykiwanie w stronę tak sędziwego i legendarnego zespołu okrzyków "napierdalać" zakrawa na żenadę porównywalną z występem gwiazdy dnia poprzedniego.

***

Pozdrowienia dla mojej kochanej Klementynki!