Pierwszy chłopak , pierwsza miłość , pierwsze prawdziwe uczucie , pierwszy wspólny spacer , pierwszy pocałunek , pierwsze rozstanie , pierwsze złamane serce - pierwszych razów się nie zapomina.
Mało we mnie ideału , niewiele potrafię , słabo gotuje , mam dwie lewe ręce , często tłuczę szkło , a gdy je nieumiejętnie sprzątne pozostałe kawałki wbijają mi się w stopy.Ranię , czasem nieświadomie , ale to robię.
Nie pamiętam imion , w ogóle mam słabą pamięć.
Udaje , że mam rację , gdy wcale jej nie mam , po to aby postawić na swoim , przecież mówię mało we ideału, ale potrafię kochać tak mocno, potrafię się troszczyć tak bardzo,potrafię słuchać,chce podać rękę , przytulić i wesprzeć , więc proszę Cię gdy się już zezłościsz,niech to nie trwa długo. Wiesz,bo bardzo się boję zimna i obojętności.
Brakuje tu zrozumienia od każdego wieje chłodem , matki młode nie płaczą za swoim płodem , usunięty dar od boga jako jeden mniej problem - Kali.
Prawdziwa kobieta ma zasady , ambicje i plany , szacunek do swojego ciała , kocha bezgranicznie i nie zawodzi.
Ma również granicę wytrzymałości i nawet kochając całą duszą , wybierze rozstanie zamiast bycie na drugim planie i upominanie się o czułe słowa,bo wie ile jest warta.
Czasem jest po prostu źle i tyle wtedy chciałabym Ci powiedzieć. Tak mocno przytulić, ukoić w Twoich ramionach mój strach, którego przecież we mnie za dużo, jak na przeciętnego człowieka.
Owszem, nie zawsze jest łatwo. Bywają kłótnie, ciche dni, przykre sytuacje, chwile zwątpienia. Dopiero potem uświadamiasz sobie jak bardzo kochasz tę drugą osobę i mimo wszystkich przeciwności losu, mimo tego co ludzie powiedzą - Ty nadal chcesz z nią być i wiesz, że tylko z tą jedną osobą możesz być szczęśliwy tak naprawdę.
Piszemy wspólną historię i to będzie bestseller, bo wiem, że to, co do mnie czujesz, jest szczere.
Usycham. Po prostu wiele rzeczy przestało mnie cieszyć. Moje wnętrze stało się pustynią, a to wszystko zawładnęło nad sercem. Wciąż mi czegoś brak i tak mało daję innym. Nie umiem inaczej. To jest mój bunt. A raczej nie mój, tylko mojego umysłu. Chcę odpocząć od problemów, ale jest ich coraz więcej. Gubię się. Weź mnie zabierz stąd. Potrzebuję Cię.
A wokół Ciebie betonowa dżungla. Nie wiesz, czy za ścianą masz wroga, czy kumpla.
Wieczorem, zmęczona codziennym udawaniem, że wszystko jest 'ok', wracałam do domu. Herbata, książka i marzenia o lepszym życiu. Czasami popłynęła jakaś łza, bo zmęczona już powieka nie zdołała jej utrzymać. Po niej pojawiały się kolejne. Przynajmniej ona nie była samotna.
Dziękuuję ! < 3