Sądziłam, że jedziemy gdzieś do centrum miasta, ale ku mojemu zaskoczeniu przejechaliśmy całe miasto i wyjechaliśmy na jakieś polne drogi.
-Gdzie my jesteśmy?
-Za miastem-uśmiechnął się.
-To widzę, Miłosz gdzie my jedziemy?-spytałam lekko zdenerwowana jak i ciekawa.
-Spokojnie Ada, zaraz będziemy na miejscu.
-Powiedzieć mi chyba możesz prawda? Nie ucieknę, bo za daleko do domu.
-A kto Cię tam wie czy mi nie uciekniesz.-spojrzałam na niego groźnym wzrokiem, a on się roześmiał
-I z czego się smiejesz?
-Bo wiem, że Ty jesteś do wszystkiego zdolna.
-Owszem i jak zaraz mi nie powiesz to możesz oberwać.
-Pamiętaj, że prowadzę.
-I co mnie to obchodzi?
-To, że mogę spowodować wypadek i zginiemy.
-Jakby mi zależało-mruknęłam odwracając głowę w stronę szyby. Czułam na sobie jego wzrok.
-Ej mała co jest?
-Tylko nie mała!-oburzyłam się
-Jak zawsze bojowo nastawiona.-wypuściłam głośno powietrze i spowrotem spojrzałam na pola, które mijaliśmy. Po 5 minutach dojechalismy do jakiegoś domku.
-To jesteśmy-powiedział chłopak otwierając mi drzwi.
-Co tu robimy?-spytałam rozglądając się. Muszę przyznać, że naprawdę świetne miejsce, domek stał na górce wśród drzew, alejka prowadziła nad jezioro i pomost przy którym stała łódka a wokół panowała totalna cisza i nie było na horyzoncie ani jednej żywej duszy poza nami.
-Relaksujemy się-puścił mi oczko i zaczął otwierać bagażnik.
-Co Ty znów wymysliłeś?
-Zaraz zobaczysz-wyszczerzył swoje białe zęby w uśmiechu i wyciągnął wielki kosz i torbę.
-A to?-wskazałam na pakunki.
-Część planu.
-Jakiego planu?
-Tego, który zrealizujemy.
-Ja nic nie realizuje.
-Owszem i to właśnie Ty jesteś całym centrum tego planu.
-Centrum?-popatrzyłam na niego jak na idiotę.
-No może źle to sformuowałem, chodzi o to, że Ty jesteś najważniejsza w całym tym planie.
-O to teraz musisz mi powiedzieć o co chodzi.-pokiwałam głową znacząco, a on śmiejąc się skierował się w stronę domku i otworzył drzwi wchodząc z torbą i koszem do srodka. Prychnęłam pod nosem i ruszyłam w kierunku pomostu. Usiadłam i zaczęłam zachwycać się przepięknym zachodem słońca. Rozmyślałam nad moim życiem, dlaczego akurat musiało spotakąc to mnie, dlaczego właśnie moja mama zmarła a ojciec stoczył się na samo dno i nie dba o mnie. Poczułam jak po policzku spływają mi łzy, szybko wytarłam je rękawem.
-Już myślałem, że uciekłaś-zasmiał się, ale gdy spojrzał na mnie od razu znikł jego uśmiech.-Ej co się stało?-spytał zaniepokojony.
-Nic-wstałam i zobaczyłam, że ma ze sobą kosz i koc.
-Ada jak nic? Przecież widzę, że płakałaś.
-A to już nawet popłakać sobie nie można?-spytałam odwracając się w stronę jeziora.
-Bez powodu nigdy się nie płacze-rzekł kładąc mi dłoń na ramieniu i odwracając w swoją stronę.
-A ja może właśnie lubię sobie płakać bez powodu-zaśmiał się.
-Oj Ada, jaka Ty jesteś uparta. Czemu wszystko chowasz w sobie i nie chcesz nic powiedzieć?
-Nie mam ochoty-powiedziałam odwracając wzrok, jednak Miłosz złapał mój podbrudek i skierował tak, abym na niego spojrzała.
CDN
Inni zdjęcia: święta za progiem ;) halinamLżej.. itaaan1447 akcentovaBHP- zielone kółko. ezekh114Podcienie elmarWIŚNIA JAPOŃSKA (SAKURA) xavekittyx... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24