Na początku chciałam powiedzieć, że bardzo się na niektórych zawiodłam, bo chyba wyraźnie napisałam, że zaczynam studia i będę rzadko dodawała kolejne części, a z pewnością w środku tygodnia ich nie będzie. Nie rozumiem jak możecie wciąż pytać o to samo co było podane w kilku notkach i komentarzach. Przykro mi, że Erika musiała spotkać się z takim zachowaniem ze strony pewnych osób, które tego nie rozumieją. Powinniście być wdzięczni Erice, że w ogóle przez mój nie obecny czas macie co czytać, bo gdyby nie ona zapewne bym zawiesiła tego photobloga, więc trochę szacunku by wypadało okazać. Każdy ma swoje życie prywatne, a jak już ktoś go nie posiada to niech nie myśli, że inni też go nie mają.
Siedząc z Illoną zastanawiałyśmy się kto może o tej porze się tu szwędać. Byłyśmy coraz bardziej zniecierpliwione aż ukarze się nam osoba zza skrawka muru. Gdy zobaczyłam w Alexa otworzyłam usta ze zdziwienia.
-Zbierajcie się-powiedział poważny.
-Alex co Ty tu robisz?
-Przyszedłem po was.
-Ale skąd? Zresztą Ty masz leżeć w łóżku a nie chodzić po mieście, lekarz wyraźnie to powiedział.
-Ja również wyraźnie powiedziałem, że dopóki jesteś pod moją kuratelą będziesz chodziła do szkoły.
-Kurde Alex tu chodzi o Twoje zdrowie!
-Tak? Jak tak się martwisz to trzeba było iść do szkoły, to bym teraz leżał w łóżku.
-A co to ma wspólnego ze mną?-zdziwiłam się, a Ilona przyglądała się z zaciekawieniem naszej konwersacji, a raczej wybuchowi naszych poglądów.
-Jak to co? Dziewczyno jeśli Ty nie pojawisz się w szkole ja mam od razu telefon od wychowawcy i wiem, że nie byłaś.
-Co?
-Właśnie to, więc zbierajcie się!
-Ale...
-Annabel! Zaraz was widzę w moim samochodzie i radzę nie dyskutować!-krzyknął zdenerwowany, a raczej wkurzony na maxa.
-Ila chyba musimy iść-powiedziałam, gdy Alex zniknął z pola widzenia.
-Nie chyba tylko napewno, kurcze Annabel jak on się wkurzył.
-No właśnie-powiedziałam szeptem i aż się przestraszyłam, gdy przypomniał mi się widok jego oczu, w których błyskało wściekłością.
-Chodź-pociągnęła mnie za rękę i ruszyłyśmy w stronę samochodu. Gdy tylko dojechaliśmy pod dom Ilony wysiadł z nią i poszedł do jej rodziców, po jakiś 15 minutach wrócił i wsiadł do samochodu zapinając ostrożnie pas. W pewnym momencie lekko westchnął, a ja zobaczyłam jak zaciska zęby.
-Mocno boli?-nie uzyskałam jednka odpowiedzi. Ruszyliśmy w stronę mojego domu, jak tylko przekroczyliśmy próg nie wiedziałam co mam zrobić i czułam się jakbym nie była u siebie. Zdjęłam buty i już miałam iść na górę do siebie, kiedy rzekł:
-Wykąp się i zejdź na obiad-powiedział to tak chłodnym tonem, że przeszły mnie ciarki po plecach i już przeczuwałam jak ciężka będzie rozmowa z nim. Wzięłam długą i odprężającą kąpiel, powoli zaczęłam się wycierać i zakładać na siebie dresy i luźną męską koszulkę. Bałam się zejść na dół, więc siedziałam na łóżku i zastanawiałam się jak mam się zachować. Do pokoju wszedł Alex i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Czemu nie schodzisz na obiad?-popatrzył na mnie uważnie.
-Ja...ten..no już idę, zamyśliłam się-skłamałam.
-To chodź, bo będzie zimny-rzekł i wyszedł, a ja poszłam za nim ostrożnie stąpając po każdym schodku jakbym zaraz miała spaść, jednak ja się obawiałam tej rozmowy, która co jak co, ale z pewnością mnie nie ominie. Usiadłam przy stole i spuściłam wzrok w talerz z obiadem. Gdy w końcu skończyłam jeść Alex odchrząknął, a ja się na niego spojrzałam.
-Więc?-czekałam na to co powie dalej, ale on czekał na moją wypowiedź.
-Alex nie musiałeś mnie szukać...
-Więc dlaczego poszłaś na wagary?-pytał bez jakichkolwiek emocji, co mnie przerażało, popatrzyłąm na niego i spuściłam wzrok.
-A co to kogo obchodzi.-szeonęłam i wstałam od stołu, jednak złapał mnie za rękę i wskazał krzesło, abym usiadła spowrotem.
-Annabel, pytam się dlaczego?
-Dlaczego...umówiłam się z Iloną, że nie idziemy do szkoły i tak nikogo to nie interesuje.
-Przecież chcesz zostać architektem ogrodów.
-No tak chcę.
-Więc musisz się uczyć, rozumiesz?-pytał przez zaciśnięte zęby.
CDN