Kolejne dni leciały bardzo szybko. Przestałam jeść, lekarze nie dawali mi szans a mama się załamała. Czułam, że jednak dam radę się podnieść, że Go odnajdę. Wtedy przypomniałam sobie kiedy zabronił mi iść do tego faceta, który ma staw na podwórku. Ubrałam się ciepło i poszłam ledwo trzymając się na nogach. Dotarłam na miejsce, czułam jednak że jestem zbyt słaba by wspiąć się wyżej tak jak wtedy. Stałam tak zastanawiając się co mogę zrobić, nic mi jednak do głowy nie przychodziło. Wzięłam kamyk i rzuciłam możliwie jak najdalej, nie udało mi się to na tyle, by usłyszał plusk wody, byłam za słaba by rzucić dalej więc zostało mi czekać na cud. Po piętnastu minutach z domu wyszedł człowiek wycierając dłonie ścierką.
-Znowu Ty? Czego chcesz? - zapytał nie mając zamiaru mi otworzyć.
-Muszę z Panem porozmawiać, proszę, to bardzo ważne.
Stał chwilę w miejscu i odszedł, po jego zniknięciu brama się otworzyła. Przekroczyłam zgrabnie wielkie podwórko i stanęłam przed drzwiami, wyszedł i zaprosił mnie do środka.
-Chcesz coś do picia?
-Tak, herbaty jeżeli można.
Wrócił z dwoma filiżaneczkami i usiadł naprzeciw mnie na wielkim bujanym fotelu. Wpatrywał się we mnie bardzo intensywnie po czym rzekł:
-Więc słucham.
-Kiedy byłam tu ostatnio.. Był Pan niemiły gdy wspomniałam o Aleksie - skinął głową - chciałabym wiedzieć o co chodzi. Co to za historia.
-Kochanie, bardzo trudno mi o tym mówić.
Spuściłam wzrok tracąc nadzieję.
-Dobrze. - usłyszałam po chwili. - Byłem bardzo młody, kiedy poznałem Sówkę. - zachichotał - była piękna, miała długie zgrabne nogi i olśniewający uśmiech. Wyobrażasz sobie taką boginię? - zatracił się w wspomnieniach. - Pierwszy raz odważyłem się z nią pogadać na balu. Był strasznie nudny więc dumnie wyprowadziłem ją stamtąd i pokazałem właśnie to pole. Tu, gdzie siedzimy. Była bardzo zachwycona. Miesiące mijały szybko, na świat przyszedł nasz syn a ona zachorowała. Umarła gdy miał 2 i pół roku w męczarniach. Było mi bardzo ciężko, jednak ten mały szkrabek trzymał mnie przy życiu. Stał się moim oczkiem w głowie. Po matce odziedziczył wiele cech, przypominał mi ją prawie w każdym calu. Czuwała nad nami, aż do pewnego dnia. Wydawałoby się, że był to piękny dzień, jak każdy. Wybudowałem tu dom, staw, który imię nosił mojej wybranki - Celiny. Wybrałem się do sklepu po świerze bułeczki, to była.. sobota - rozpamiętywał to. - Gdy wróciłem nucąc pod nosem piosenkę poczułem chłód. Rzuciłem zakupy i pomknąłem pędem do domu. Brama była otwarta szeroko a w stawie leżało ciałko. - łzy leciały po jego twarzy - podbiegłem do mojego Aniołka a on leżał i się nie ruszał. Zacząłem histeryzować, mieć wyrzuty do Celiny, że Go nie przypilnowała, że zabrała mi ostatnią osobę, dla której żyję. 40 dni po jego śmierci widziałem jego ducha. Był bardzo rzeczywisty, jednak chodził za nim chłód i śmierć. Bałem się, nie rozmawiałem z nim nigdy, myślałem, że postradałem zmysły. Kochanie, to stało się 4 lata temu. Mój syn - Aleks od tej pory co roku bywa tu 40 dni od dnia jego śmierci. Przestraszyłem się gdy powiedziałaś mi, że i Ty Go widujesz. Wezwałem policję i nakazałem wszczęcia dochodzenia, które zostało umorzone. Nakazłem im dowiedzieć się dlaczego mój syn to zrobił. Nie bywałem przez te lata w jego pokoju, a oni otworzyli Go i znaleźli w nim Twoje zdjęcie - wstał - chodź ze mną. - poszłam za nim do niedużego pokoju, zaczęłam się rozglądać, wszędzie były moje zdjęcia z podpisamy, na jednym rozpoznałam "na zawsze moja", a drugim coś w języku arabskim a trzecie było zamazane, tylko moja twarz pozostawała w nienaruszonym stanie - Kochał Cię. Wiedział o Tobie wszystko, obserwował Cię kilkanaście lat, bał się zbliżyć. Słyszałem, jak ludzie o Tobie gadają, że zwariowałaś, chciałem Ci to opowiedzieć, naprawdę tak bardzo chciałem. Dzisiaj minęło 45 dni od daty jego śmierci, więc 5 dni Go już nie widujesz i jak mniemam po to tu przyszłaś? - skinęłam mając łzy w oczach - Kochanie, musisz czekać rok na ponowne wasze połączenie. Widziałem szczęście w jego oczach gdy przychodził wieczorami do domu, jego duch bywał tu codziennie, czuwał nade mną. Miał nawet możliwość przesuwania rzeczy. To wszystko jest tylko cholerną pomyłką. Idź do domu, zajmij się swoim życiem a zobaczysz, ja szybko minie Ci ten czas. Trzymaj się.
Po tych słowach wyszedł, nie mogłam Go już nigdzie znaleźć. Poszłam do domu i pogrążona w rozmyślaniach zamknęłam się w łazience.