Lubię zmiany, lubię zmieniać. Właściwie to 'zmienność' to jedyna stała w moim życiu. Ostatnio doszło do mnie jak ważne jest to słowo dla mnie. Kiedy mam wrażenie że coś zle na mnie działa, denerwuje mnie, lub po prostu nudzi, odcinam to. I to zanim pomyśle że to może być błąd. I dobrze, trzeba zmieniać. Dopiero kiedy coś zmienia się bez mojej wiedzy, dostaje białej gorączki. Nie umiem się dostosować, zazdroszczę ludziom którzy potrafią. To ludzie-karaluchy, dlaczego? Karaluchy to stworzenia które przetrwają nawet największe kataklizmy, co ja mówię, te cholerne stworzenia potrafią żyć miesiąc bez głowy, i zdychają tylko dlatego że nie mają czym żreć. I to jest wygoda. Szkoda tylko że ja nie potrafię być karaluchem.
Prawdziwie liryczna metafora. :>
Poza tym szóstka Weidera dzień 5, zawsze spoko. Idziemy za chwilkę biegać.
Wczoraj byłem wstanie wbiegnąć na przekaźnik, pomijając fakt że na mecie wyglądałem jak wieloryb wyrzucony na brzeg, ze szlugiem w ustach, to dziś też dam radę.
Do tego kupiłem tablicę korkową, postanowiłem przypinać na niej złote myśli, ważne spotkania itd. Wygląda jednak na to, że wcale nie mam ich tak dużo. ŻAL MI SIEBIE.
Fiction,
When we're not together
Mistaken for a vision
Something of my own creation