Kto by się spodziewał że tyle wytrzymam, ale najważniejsze że znam już swój górny limit, czyli 13 godzin z budowlaną wiertarką, większą od mojego tułowia (a ta wartość jest ledwie możliwa do przekroczenia), piętnaście pięter nad ziemią. Do dziś zatykając uszy, słysze jak szumi mi w głowie. UWAGA, UWAGA WIELKA REFLEKSJA NA TEMAT PRACY: Najważniejszą wartością w życiu zawodowym jest ogólnopojęty termin JEBANIA. Coś, co jeśli człowiek zrozumie, pozwoli mu na załapanie systemu w pierwszym dniu pracy, nawet jeśli nie jest w żaden sposób związana z jego zawodem, czy doświadczeniem. Można mieć studia, wiedze w danej dziedzinie, a i tak nie potrafić JEBAĆ, chcieć być lepszym, nie odwalić fuszerki. I tylko tak dałem sobie radę na rusztowaniach, wiedząc dotąd jedynie jak trzymac tacę w rękach. Ąkąkąk. Dyblowanie, winklowanie, klejenie, łaty, i kielnie, ze skręcanym szlugiem w ustach, w metalowej klatce. Innymi słowy, długi tydzień poznawania nowych rzeczy, ludzi, zachowań, 300 km od domu. I cholera, nie zdawałem sobie sprawy, że kiedykolwiek taka praca, będzie mi się tak podobać. Byłbym świetnym robolem. I kolejna refleksja na temat pracy: Ile to się trzeba najebać żeby zrobić dobry hajs, odrazu mam ochotę się uczyć.
Op, i dostałem drabinką w banie, i kapslem z piwa w oko. Wyglądam sobie jak jeniec wojenny, a nie budowlaniec.
Pozatym moje przygotowania do matury skończyły się na kradzieży kilku repetytoriów, ściągnięciu kilku matur, i zapisaniu linków do przydatnych stron. Fajna kolekcja, szkoda tylko że nie wykorzystywana.
Dziękujemy dziś za poniedziałek, kawe, Luckiego strike'a, i nogi na parapecie z samego rana o 14;00.
A teraz has, has, idziem biegać.
He's bad, bad Leroy Brown
Meanest, baddest, man in the whole damn town.