Wróciłam do domu dośc pźno. Rodziców nadal nie było, Lucy tak samo. Od razu poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na podłodze, plecami opierając się o łóżko. Wysunęlam szufladę i szafki nocnej i wyjęłam z niej żyletkę. Wzięłam ja w swoje dłonie i zaczęlam ją oglądać z każdej strony. Przez chwile pomyślałam o tym jak obiecalam Niallowi, że nie będe tego robiła ale w pewnym momencie w mojej glowie słyszalam to jak rodzice mówią mi, że jestem beznadziejna, jak Justin nazywa mnie wlaśnie tak nawet nie chce tego powtarzać, jak Ally ma na mnie wyjebane... Przyłożyłam żylętkę do nadgarstka, czułam jak po moich policzkach płyną łzy. Zamknęłam oczy i przeciągnęłam ostrą krawędzią po swoim nadgarstklu. Poczułam dość silny ból ale powoli przestawałam myśleć o tych wszystkich wydarzeniach. Otworzyłam oczy krewa z nadgarstka kapała na podłogę. Przyłożyłam żyletkę i przeciągnęłam ją drugi raz, i kolejny. Czułam ból na nadgarstku, płakałam coraz mocniej. Łzy kapały mi na nadgarstek. Zamknęłam oczy, gdy usłyszałam jak drzwi od mojego pokoju otwierają się. Otworzyłam oczy i spojrzałam na drzwi. Zobaczylam Nialla. Chłopak spojrzał na mnie mówiąc: "Kurwa, po co?". Podszedł do mnie i zapytał: "Gdzie masz jakies opatrunki?". "Niall nie trzeba" odpowiedziałam. "Gdzie!" krzyknął. "Są w łazience w szafce po lewej stronie". Blondyn szybkim krokiem wyszedł z pokoju. Po jakiś dwóch minutach wrćóił z bandażami. Zawinął mój nadgarstek, po czym powiedział: "Musimy jechać do lekarza". "Niall, wiesz co będzie jak lekarz dowie się, ze się pociełam?" zapytalam lapiąc go za rękę. "Wiem" odpowiedział pomagając mi wstać. "Powiemy, że pobiło się lustro czy coś takiego" rzekł Horan. "Myślisz, że nam uwierzą?" zapytałam. Bylam przestraszona na myśl, że mogłabym iść do takiego ośrodka. Wiecie o czym mówie. "Uwierzą" powiedział. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do szpitala. Te wszystkie pytania i to jak patrzyli na moja ręke... Ale Niall był przekonujący i uwierzyli nam. Chłopak chciał odprowadzić mnie do domu ale nie chciałam tam wracać. Poszliśmy do domu Nialla. Usiedliśmy w jego pokoju. Potem zaczęła się rozmowa.
Niall: Wiesz, że mi obiecałas?
Nancy: Wiem ale nie mogłam inaczej, przepraszam
Niall: Mogłaś inaczej
Nancy: Nie
Niall: Ufasz mi?
Nancy: Tak
Niall: To czemu nie porozmawialiśmy tylko się pociełas?
Nancy: Bo i tak nikogo nie obchodze jakbyś nie przyszedł to byłoby lepiej
Niall: Nancy ty nie chcesz umierać
Nancy: Nie chce też żyć
Niall: Chcesz, tylko nie potarfisz sobie sama ze wszystkim poradzić
Nancy: Potrafie
Niall: To czemu się tniesz?
Nancy: Bo to mi pomaga
Niall: Nie pomaga
Nancy: Nie chce o tym gadac. Chce wracać juz do domu
Niall: Jest ktoś tam już?
Nancy: Nie wiem
Niall: Zostajesz u mnie nie pozwole Ci byc samej bo znowu zrobisz coś głupiego.
Nancy: Niall nie
Niall: Zaraz przyniose Ci coś do przebrania
Powiedział wychodząc z pokoju. Przyniósł mi koszulke i spodenki. Powiedział, że mam spać w jego pokoju a On prześpi sie w salonie. Pocalowal mnie w czoło i wyszedł.
Od autorki:
Przeziębiłam się-,-