juz po zakończeniu. obyło się bez płaczu czy choćby pojedynczych łez. w końcu kiedys się jeszcze spotkamy. pozostaje kontakt w postaci GG, czy SMSów. zawsze coś.
niedługo zawiśnie lista przyjętych do lotnika. ohh. moja niecierpliwość bierze górę nad rozsądkiem, który podpowiada, że za kilka dni się dowiem.
wakacje jakoś mijają. spontanicznie jak na razie. bez planów na przyszłosc. żyję z dnia na dzień. istnieje tylko zarys lipca i sierpnia, choć troche niewyraźny, bo jak dotąd bez dat.
zawiodłam się na Portugalii, Chorwacji i Holandi. nie, to wcale nie tak, że te kraje mi coś zrobiły. skądże znowu! po prostu rozczarowały mnie swoją grą na EURO 2008. jeśli odpadnie Hiszpania, to powiedzmy sobie szczerze: nie mam komu kibicować. Niemcy, Turcja, (chciałoby sie wtrącić: Polska), Rosja i Hiszpania lub Włochy. zobaczymy co przyniesie czas. czy znowu odpadną moi faworyci?
oby nie! bo to EURO nie będzie miało już dla mnie sensu. a coś musi mieć sens. chyba?
i w tym momencie nasuwa mi się pytanie:
Gdzie tu logika? Gdzie sens?