"Wskazała mi fotel i powiedziała:
- Usiądź, proszę.
Usiadłem. Przysunęła do prawej bocznej poręczy fotela krzesło i
położyła na nim zapałki i popielniczkę. Po czym ustawiła naprzeciw fotela,
w odległości jakichś czterech metrów, drugie krzesło i usiadła też. Przez
chwilę patrzyła na mnie w milczeniu. Było w tym patrzeniu coś z tego, jak
kiedy się stoi na nabrzeżu portowym i się patrzy na wolno sunący ku kei
statek, ale jest on jeszcze trochę daleko i bez małej lornetki nie można
rozróżnić twarzy stojących na mostku pasażerów. Coś takiego.
- Zapal sobie - powiedziała..."
E.Stachura
1.2.3.Dla Ciebie Kochanie.
Marta Magdalena