Naprawdę nie miałam co wstawić. : D
Z corridy.
Atma,aby nie było monotonnie,naciągnęła sobie przyczep.Jest zła,wychodzi na pięć okrążeń wokoło ośrodka a pan doktor M. podaje jej żółte leki do krwiobiegu.
Szkoła,pytacie?Otóż szkoła wydaje mi się zbyt [b]piękna[/b],aby taka była naprawdę.
Po biologii snułam się od prawej do lewej i czułam się,jakbym właśnie przebiegła sztafetę.Po drugiej godzinie(zaraz potem jak prawie wszyscy sobie uświadomili,że nie rozumieją) prawie zasnęłam.Właściwie to mam jeszcze 10 minut,bo idę uczyć się łączenia cukrów z nadzieją,że to zrozumiem.10 minut do 10 zero zero.
Oczywiście Jagusia już na pierwszych lekcjach zdobyła wizję startu w Olimpiadzie.Nie widzę problemu,aby dodatkowo przerobić drugą i trzecią klasę w tym roku,ale praca badawcza mnie przeraża.Próbuję wpaść w mój zamulający,naukowy rytm (przyswajasz tylko informacje z książek i wyłączasz się na sygnały z zewnątrz),ale na razie i tak wszystko mnie szalenie rozprasza,wczoraj rozpraszały mnie muchy i wizja puddingu roboty mojej Mamy.Ah,i warsztaty na UJ zostały opanowane przez moją szaloną klasę.Ja osobiście opanowałam zoologię i botanikę.
To dziwna szkoła,szkoła w której wszyscy wydają mi się trochę bardziej inteligentni niż ja.Nasz Fuj jest wyjątkowo różnorodny płciowo,a dobrze.No i wszyscy kochają doktora Hausa!(będę miała wszystkie sezony!!!!!!!!)
Bursa lepsza niż dom.Naprawdę.Po prostu święty spokój i Kasię koło siebie,która orientuje się co na kiedy z innych przedmiotów niż biologia.Fakt,że trzeba być o 20 w pokojach wcale mnie nie zniechęca,bo i tak o tej godzinie popijam herbatkę nad wsipowskim podręcznikiem.
Aa.I na komputerze jestem tylko na weekendy,więc wybaczcie niepisactwo.
Niech moc będzie z Wami!(ostatnio fazuję na GW,ahaha)