Śmierć (łac. mors, exitus letalis) - stan charakteryzujący się ustaniem oznak życia, spowodowany nieodwracalnym zachwianiem równowagi funkcjonalnej i załamania wewnętrznej organizacji ustroju. :
- życie zredukowane (vita reducta) - stan, w którym następuje osłabienie procesów fizjologicznych oraz czynności poszczególnych układów organizmu
- życie minimalne (vita minima) - stan, w którym następuje dalsza dysregulacja funkcji życiowych układów
-śmierć pozorna nazywana też letargiem - okres zaliczany do życia minimalnego, w którym funkcje życiowe układów krążenia i oddechowego są tak zredukowane, że niewykrywalne
Dzisiejszy dzień skłonił mnie do rozważań na temat śmierci.
Temat troszkę przebrzmiały, ale właściwie zawsze na czasie.
Gdy byłem mały, zresztą jak praktycznie każde dziecko, wyobrażałem sobie śmierć jako typowego ponurego żniwiarza z naprawdę dużą i świetnie wypolerowaną kosą.. Szczerze naprawdę nie wiem czy gdyby wyglądała ona właśnie tak to, umierając, nie roześmiałbym się jej w twarz.
Btw, jeśli już umieramy, nieważne czy śmierć wygląda jak żniwiarz, czy jak Frank Sinatra, to co potem ?
Pojawia się tu kwestia naszej wiary...
Ja sam nie wiem, w co wierzyć, ale moja wyobraźnia nie jest w stanie dojść do tego jak do jasnej cholery moje jestestwo mogłoby po prostu zniknąć.
Jak mogłaby zniknąć nagle każda myśl, każde słowo ?
Pustka ? Nie, to można sobie wyobraźnić.
Ciemność ? Też nie.
Jak wyobrazić sobie nic ?
Ludzka wiara od zawsze wynikała z czystego strachu, nieważne, czy mówimy tu o chrześcijaństwie, muzułmaństwie, judaiźmie czy wierze starożytnych Egipcjan. Człowiek, jako, że, w przeciwieństwie do zwierząt, obdarzony jest myślą od dawien dawna bał się, że jedyna cecha, która odróżnia nas od misia koali po prostu zniknie.
Nie chce nikogo odwracać od Boga szerząc takie treści. Staram się dać Wam do myślenia nad rzeczami, które mi odeberały nie jeden sen w życiu.
Nieważne jaka jest śmierć i co jest potem. Ona istnieje i dziś znów zebrała żniwo.
R.I.P. i żebyś odnalazła swojego Boga ...