Naprawdę nie wiem co się dzieje. . .
Mit świąt, gdzie wszyscy się godzą, są szczęśliwi i o nic się nie kłócą upadł bezpowrotnie.
Wszystko się wali i to nie tylko w moim życiu !
I co z tego, że wszystko idzie dalej. To tylko pusty slogan tak jak i te pierdolone święta.
Tak chcialbym wrócić do sierpnia - wtedy wszystko było takie proste, poukładane.
Nawet tanie wino nie smakuje już tak samo jak wtedy ...
Byliśmy głupsi, uboższy o parę(naście) złych doświadczeń, które trochę nas nauczyly, ale obdarzyły też niezwykłym dystansem i sceptycyzmem do wszystkiego, co otacza wokół.
Na każdą sytację patrzy się teraz zupełnie inaczej. Nie czuje się już młody, nie mam wszystkiego w dupie, wypominam sobie błędy, a ostatnio chyba się ich namnożyło.
Zastanawiam się nad własną naiwnością. Wierzyłem, że wszystko, co mówiła to prawda, że jakoś się ułoży.
Chłonąłem każdą chwilę z nią.
A teraz ? Przynajmniej te przydupasy będą mieli radochę.
Sczerze powiedziawszy nie to zabolało mnie ostatnio najbardziej, może się tego spodziewałem ?
Czy można usprawiedliwić niemoralne zachowanie, jeśli odsłania ono jeszcze gorsze ?
Nie wiem czy to było potrzebne, ale skoro wolisz tak nie będe się wypowiadać.
A na niej też się poważnie zawiodłem. Od dawna wiedziałem, że z tamtego jest po prostu kawał skurwiela, ale ona ? Szok.
Na koniec znamienite słowa wieszcza narodowego :
"Kobieto ! Puchu marny, Ty wietrzna istoto !"
Jak róża - piękna, ale z kolcami ...