Nagła zmiana planów, zawody odwołali, a szkoda, bo akurat śmiem nieśmiało powiedzieć, że tyle o ile czuję się na siłach.
A Argos tym bardziej, z jazdy na jazdę jest coraz lepszy i coś mu się tam w tym pustym łbie układa.
Głupek, irytuje mnie tylko tym swoim "o boże boże, zaraz coś na mnie na pewno wyskoczy" przy najmniejszym dźwięku...
No ale, nadrabia całą resztą, cudowny zwierz.
Nie ma to jak spontaniczny grill na zadupiu, niezapomniany, zlękniony krzyk pełen zwątpienia w środku nocy i wszechobecny syf.
Powodzenia w polowaniu na indyka sąsiadów :>
Generalnie to wszystko się stacza. Jak ja ubóstwiam tego jedynego Witkacego, który już sto lat temu wiedział...
Ludzie są tragiczni w najgłębszym (najbardziej żałosnym) tego słowa znaczeniu.
Chciałabym mieć; inni też by mogli, nie przeszkadza mi to w zupełności; zawsze w kieszeni broń, ale nie do bronienia się, lecz prostego i szybkiego likwidowania nizin kulturowych, takich Niktów, którzy nigdy nie będą kimś.
Oraz tych, którzy po prostu powinni już skończyć, bo nic więcej nie są w stanie z siebie dać nawet sobie.
Albo i siebie, jeśli tak uznam.
Kiedyś każdy chciał być właśnie kimś, szukał, tworzył... ehh biedna twórczość.
Gdzie ja jestem.
"Mam skłonność do życia we śnie, do zmyślania sobie ludzi i sytuacji. Do urabiania życia na kształt teatru. Do nierzeczywistości" A.O