Styczeń.
Nowy rok.
Nowe porażki.
Nowe błędy.
Nowe postanowienia.
Nowe marzenia.
Nowe możliwości.
Zaiste dziwi mnie tak huczne świętowanie sylwestra, no ale świętuję, nie da się ukryć. Przecież to minął kolejny rok. I nawet jeśli ten rok był najlepszym ze wszystkich dotychczas: spełniłeś najwięcej marzeń, dopilnowałeś postanowień, znalazłeś wymarzoną pracę i tworzysz z najpiękniejszą istotą z miasta idealny związek pełen miłości, ciepła i zaufania to i tak sylwester nie świadczy o niczym innym, jak o tym, że minął kolejny rok. I jesteś o 365 (lub 366) dni bliżej śmierci i że masz o 365 (lub 366) dni mniej na spełnianie marzeń, osiąganie celów i cieszenie się z tego co już masz. Czy na pewno jest się z czego cieszyć? Poza tym Sylwester to impreza pełna alkoholu, muzyki i dobrej zabawy, ale czasem można przesadzić z tym wszystkim i w ten Nowy, Lepszy Rok nie wejdziesz tak jak byś tego chciał a jego pierwszy dzień wcale nie zapowie samych sukcesów. Cóż. Różnie to bywa. Ale przed następnym sylwestrem nie zastanawiaj się przypadkiem czy iść na imprezę, bo może mam rację, ale świętuj tam to co zrobiłeś, dostałeś i osiagnąłęś w minionym roku. Same zwycięstwa. I życzę Wam na nowy rok, żebyście świętując same sukcesy mogli o nich powiadać przez całą nic i jeszcze trzy dni. ;))
Kochani Moi.
Wiem, że jestem nieznośna, ale życzę Wam kolejnych lat ze mną. ;***
Jak czarne ptaki wciąż obok siebie, mijamy się nawzajem, ja o Tobie nic nie wiem...