Byliśmy pewni, że kiedy zmienisz pracę, a ja zaczne swoją wszystko nam się zgra, do domu będziemy wracać razem i będzie inaczej.. A tu niespodzianka! Wyszło gorzej niż myśleliśmy. Moja praca całkowicie zaburzyła nam dotychczasowy rytm naszego tygodnia. Praca do 20 w weekendy, jest totalną masakrą i dramatem będzie zbliżająca się wielkimi krokami niedziela. Dopiero wczoraj zaczęłam, a już widziałam zwątpienie i niepewność w Twoich oczach, co i jak będzie dalej. Przyzwyczailiśmy się do innego życia, wszystko mieliśmy poukładane, a teraz jest wielki chaos i nic nie idzie tak, jak byśmy chcieli. Nie lubimy zmian, szczególnie tak dużych i gwałtownych, a aż takich się nie spodziewaliśmy. Stoimy przed dużym wyzwaniem - ja przed organizacją czasu, tak by nie zaniedbać Ciebie, studiów, bo szykuje się ciężki semestr i przetrwać wśród hałasujących wokół mnie dzieciaków w pracy, bo mimo, że to lubie muszę przyzwyczaić się do bieganiny bez okazywania zmęczenia z ciągłym uśmiechem na ustach, a Twoim wyzwaniem jest zabicie tęsknoty, kiedy sam czekasz na telefon ode mnie, że już skończyłam.. Ciężki czas przed nami, ale damy radę.. Bo jak nie my, to kto?! :*