Kolejny raz pakuje się w to samo bagno.Wiem że to nie ma sensu ale... jesteśdla mnie jak biegun przeciwny o możliwie największym przyciąganiu.Kiedy w piątek pierwszy raz po ponad roku w końcu normalnie porozmawialiśmy, wiem że oboje byliśmy szczęśliwi.Gdybyś nie chciał mnie widzieć, przecież nie przyszedłbyś na impreze na której prawie nikogo nie znałeś.Potem tańczyliśmy w naszym kochanym pubie.Nic dawno nie ucieszyło mnie tak jak propozycja pójścia do Ciebie.Paskudnie czułam się, kiedy zaproponowałeś mi nocleg, ale ja musiałam wracać o 4 do domu.Kiedy rok temu płakałam przed klatką nie myślałam ,że będe w stanie normalnie z Tobą rozmawiać, a  co dopiero spokojnie siedzieć w Twojej kuchni, palić szluga i widzieć CIe z tym samym uśmiechem, w którym zakochałam się od pierwszego spojrzenia.A w niedziele... kiedy zabrałłeś mój kochany sweterek za duży o kilka rozmiarów i założyłeś go na siebie, a kiedy chciałam go zabrać dałeś mi swój? Kilka smsów w poniedziałek... nienawidze twojej pracy, kiedy ja kończe zajęcia, Ty właśnie jedziesz autobusem, żeby harować całą noc.I na piękne podsumowanie, to niesamowite jak jeden sms potrafi nagle poprawić humor... czy wpadam do Ciebie w sobote?No jasne, że tak ^____^  Jeszcze tylko czwartek i piątek...