Nieedytowane.
Wakacyjne udowadnianie sobie, że nadal cośtam z obsługi aparatu nie jest mi obce.
Jest początek sierpnia.
Ja, już po urlopie. Siedzę na mieszkaniu - nowym, niemalże takim wymarzonym, niedaleko mnie, wciągnięty w wiedźmińskie dialogi siedzi M. Chyba jedyny mężczyzna na tym świeci, który był w stanie przeżyć ze mną podczas podrózy urlopowo-powrotnej, kiedy to wszystko, co moglo pójść nie tak - poszło nie tak. Jedynym, który zamiast dać się porwać moim wylewającym się negatywnym emocjom robił za katalizator i z tym stoickim spokojem czekał aż wyrzucę z siebie wszystko, żeby powiedzieć "przeciez nic takiego się nie dzieje, zawsze to więcej czasu z Tobą!"
Do tego.. juz dziś, już "na pewno" dowiedziałam się - od 19go sierpnia zaczynam szkolenie przed nową pracą.
W lutym ułożyłam sobie plan - prosty, teoretycznie.
Założyłam, że do września powinnam
- zmienić mieszkanie
- zmienić pracę
- zadbać o to - przynajmniej tyle, na ile mogę- żeby M. nie chciał "się zmienić".
Zostało mi jeszcze trochę czasu w zapasie, a wszystkie punkty spokojnie mogę odhaczyć : )
Nawet, jeśli ta praca okaże się niewypałem,
kto przeszkodzi mi szukać nowej?
A i kolejny punkt do CV zawsze mi się przyda.
Oby w miejscu, gdzie nie będzie tylu kłamst, intryg i jadu pracowało mi się lepiej - bo teraz wracam z pracy, idę spać, jem kolację, idę spać i...dalej jestem psychicznie wykończona.
JUŻ NIEDŁUGO.
Biję sobie brawo,
a w ramach nagrody za mały sukces pożarłam dzis połowę wielkiej pizzy.
Użytkownik arysia
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.