Trochę się zmieniło. Zaczęłam nową pracę, trochę odżyłam. Przypomniałam sobie, jak bardzo lubię handel i jak niesamowitą radość daje mi kontakt z ludźmi. Bieg ostatnich wydarzeń pokazał mi kilka istotnych kwestii. Od dawna już nie jestem niezdecydowaną swoich potrzeb i marzeń nastolatką, ale kobietą, która myśli odpowiedzialnie o przyszłym założeniu rodziny. Dlatego też przyszło mi zakwestionować, czy po 14 będzie jeszcze 15, a potem cała reszta. Nie widzę sensu bawić się w związki na chwilę, jeśli nie wiąże się z nimi swoich planów.
Mój wrodzony relatywizm sprawia, że próbuję jeszcze cokolwiek usprawiedliwiać innymi podstawami poznawczymi, ale chyba tym razem wygrywa serce, które jest po prostu zranione. Dorosłam do tego, by nie leczyć duszy ranami na ciele. A może to dlatego, że muszę mieć nienaganną prezencję, a takie ręce na pewno nie wyglądają elegancko. Jakkolwiek, to już progres. Obrażać się też nie zamierzam, bo już chyba dość skrajnych postaw. Moje uczucia idealnie zgrały się z dzisiejszą pogodą.
Marzę, by ktoś się mną zaopiekował, pokazał mi radość dookoła mnie i wartość we mnie. A z drugiej strony widzę, że świetnie radzę sobie sama. Mam złamane serce, ale mimo to jestem silniejsza, niż myślałam.
Nie umiemy powiedzieć, kim jesteśmy. Możemy określić, za kogo siebie uważamy, jakie pełnimy funkcje, czym się zajmujemy i jakie mamy poglądy, ale wszystko to pozostanie naszą subiektywną wizją. Nigdy nie patrzyliśmy sobie samym w oczy. Wlepiamy źrenice w lustro, ale to nie my. Nigdy nie widziałam siebie - tej rzeczywistej - i ty również siebie rzeczywistego nie zobaczysz. Nasze spojrzenie przeszklone jest pryzmatem doświadczeń, bólu, euforii, ale przede wszystkim wiedzy. To, co widzimy, jest niczym innym, jak tym, co wiemy. Czasem nawet zapominamy się, że ludzie dookoła patrzą na nas bardzo wybiórczo, bo nikogo nie obchodzi przecież całe nasze życie. Krok po kroku, wybór po wyborze. Nikt nas nie chce usprawiedliwiać - ba, nawet nie chcą nas słuchać! Tylko my tak bardzo uparliśmy się, żeby każdemu błędowi przypisać autora, wszystko wypowiadać na głos. Jesteśmy wynikiem wszystkich decyzji, zbiegów okoliczności, przeznaczeń. Efektem rozmów i pracy nad sobą. Ale ocenia się bardzo pobieżnie i właściwie ciężko jest znaleźć taki punkt widzenia, który gwarantowałby ukształtowanie obiektywnej opinii o człowieku.
Zatem - kim jestem? A może trzeba byłoby zapytać inaczej - co mnie stwarza? Wiara? Orientacja seksualna? Potrzeba wyrażenia czegoś poprzez słowa i obrazy? Otoczenie, które wybrałam? Bariery, które stworzył mój umysł? Wciąż nie odpowiadam, bo chyba nie do końca siebie samą rozumiem. Jestem kształtem stworzonym z linii, które kreśliłam przez dwadzieścia jeden lat życia. Jestem tylko tym, co o sobie wiem.