Budzą mnie nowe poranki.
w całkiem nowej rzeczywistości.
przecieram oczy ze zdumienia
w pośpiechu
pijąc kawę.
Wychodzę na 10 cholernych godzin.
Po mężu zostaje tylko wygrzana poduszka
i krótki telefon na dzień niezbyt dobry.
Praca praca i praca
niespełnienie i hańba
zmarnowanych ambicji.
po południu obiadki, herbatki, zakupki i chińskie zupki
pośpiech, śmiech
seks i bezsens
przecieram oczy ze zdumienia.
wyglądam przez okno.
szara rzeczywistość płacze
poronioną rzeczywistością.
czas umyć okna.
MWZ