Z Pamiętnika Antonette,
Księga uczuć:
Mam takie myśli, wydrapując naskórek z przerdamieni, jak to by było, zostawić cie. Zapiąć kłutke, na moście zaraz za Bocheńska i skoczyć. Wisła jest taka piękna, zimą gdy kruszeje cała przy jej majestacie, i późnym latem gdy czekam na ciebie siedzac na ławce. Papieros zatopiony w falach i tak na dno pojdzie. Więc pozwoliłabyś mi miłości upaść Skocz ze mną jeśli sama nie mogę, albo zatop mnie własnymi rękoma. Moim rozekrwionym, bez czucia zimna czy ciepła ustom, twoje nie zdołają juz pomóc.
Mówiłam ci, milości moja, że zanim wrócisz utopie się i słowa dotrzymuje. Udusze się takze, czy chceszy czy nie chcesz. Zatory żylne, zawały, grupa ryzyka wysoka lecz o to chodzi w moim istnieniu. im bardziej cieleśnie tym bardziej żyje. You took the best years of my life, i took the best years of your life. Jeszcze czuje poranne twoje nadejscia, ale wieczorne odejscia najmocniej są we mnie. Czuje południowe twoje wzejscia, lecz północne rozejscia znaczą mnie. 120 na 80 oooo nie. Mam teraz 240 na 160 i kocham zatapiać się we własnych rozlanych nadgarstkach.
Kiedyś mówiłaś, miłości moja, że matce wyśpiewasz. Dziś mówie swobodnie, wyśpiewaj, i każ jej skazać swoje dzieło, za destrukcje jego. Są jednostki adekwatne, deadekwatnie nieadekwatne i powiedź w prost, że dziecko jej nieadekwatnie miesci sie w grupie deadekwatnej gdy sączy wino by zapijac rozwarstwiony naskórek w ustach. By doczekać się nadejścia twojego, gdy samo, rozlewa się nagie po podłodze.
Nie lubisz milości, dymu spomiędzy ślinianek moich a jednak kochasz gdy przesyłam ci zatruty oddech w małym korytarzu na którejś z tych pijanych nocy i kochasz się mną, gdy pochłaniam powietrze twoje, wysysając trucizne płuc twoich. Wiesz doskonale, że mogłabym powiedzieć, wdałam się w ojca, i z mlekiem matki wyssałam, przypowiednie, ale to z ciebie zcałowałam najgorsze z najsłodszych zapachów dymu, i to w tobie mieszka papieros mój zgaszony o serce. Wiesz dobrze, że kocham się w tobie przez te papierosy. bo im bardziej kocham tym bardziej spalam się. Im spalam się mocniej tym częściej dusze się. I teraz dusze się, bo Semi sweete, paży moje kubki smakowe, a ty wiciąż nie jesteś w nich i ja ciągle czekam aż zliżesz burgund z warg moich bądź pozwolisz by pokrył mnie całą, gdzieś między przeklnij a ochrzcij mnie.