Znasz to uczucie, gdy uswiadamiasz sobie, ze nic nie czujesz?
ze nie potrafisz kochac, ufac, i nie pozwalasz kochac siebie.
Wczoraj moj facet powiedzial mi tak: Mam dosc. Nie wiem czego chcesz, i ty sama nie wiesz czego chcesz, jestes zimna. Dla mnie. Taka bez uczuc, czuje w tobie totalna obojetnosc.
I wyszedl.
Ale on nie rozumie, nic nie rozumie. Dlaczego facet nigdy kurwa nic nie potrafi zrozumiec, mimo iz tysiac razy sie mu tlumaczy?
Ale on ma racje. Jestem zimna, nie potrafie okazywac uczuc. Bo ja nie czuje nic, nie wiem czy go kocham. Raz kochalam. Siedem lat temu. Kochalam bezgranicznie.
I trwalo to 4 lata. Cztery lata, pieknej (a moze nie pieknej?) milosci.
I to nie jest tak, ze ja nie kocham nikogo. Kocham. Rodzine kocham.
Mojego syna kocham. Nad zycie.
Ale nienawidze mezczyzn.
Bo wiele lat temu jeden bardzo mnie zranil. I robi to do dzisiejszego dnia.
Singielka.