Dzisiaj, po rozmowie z Kolegą, doszłam do wniosku, że miłość, potrafi naprawde wyrządzić wielką szkode w SERDUSZKU.
Kocham Swojego Arka.... Miłością, wydaje mi się, że szczerą i prawdziwą. Staram się Okazywać ją na każdym kroku. Czasami może mi to nie wychodzi, no ale po to jest też życie żeby robić błędy.
Moje Słoneczko okazuje mi że mnie Kocha... hmmm, powiedzmy w sposob inny niż mój. Ja jestem osobą, która potrafi ofiarować swoje serduszko w pełnej okazałości.... i tak też moim prezentem dla Arkadiusza była najwspanialsza MIŁOŚĆ.
Czasami cierpię... Płaczę... Robi mi się smutno, kiedy On milczy...
Ja wiecznie potrzebuje kontaktu z Nim. Nie potrafie się nasycić jego bliskością...
Niestety on Tego nie rozumie... Szkoda...
Jeszcze całe życie przed nami... Przede mną i przed NIM...
w przyszłości dowiemy się czy pasujemy do siebie, czy może nie...
Co najgorsza ON nie ma najważniejszego- akceptacji przez mojego Tatę i siostre.. Ale ja i tak walcze z Nim o Niego(!)(!)(!)(!)(!)(!)(!)