przepraszam za dłuższą nie obecność
Jak może czuć się samotny człowiek?
Banalne pytanie.
Urodził się w dobrej rodzinie, gdzie nigdy nie brakowało pieniędzy. Rodzice nie nauczyli Go samodzielności, przez co Jego dorosłe życie było mało owocne. Stwierdzono u Niego chorobę psychiczną.
Po śmierci rodziców i wujka, został praktycznie sam. Kuzyni nie chcieli się z nim zadawać, bo nieporadny człowiek mieszkał z myszami w brudzie, smrodzie i śmieciach. Sam wyglądał jak bezdomny (pomimo tego, że na koncie pokaźna sumka była). Często chodziliśmy tam sprzątać. Poświęcone całe soboty, aby możnabyło przejść w pokoju. Teraz z dziwnym uczuciem wspominam te prace.
Miał psa, którego niesamowicie kochał i wylewał na niego wszystkie swoje uczucia. Misiek z Nim spał, jadł wędzoną kiełbasę... Miał najlepszego pana pod słońcem.
Później ten człowiek zaginął w lesie. Pamiętam ten płacz 6-latka, że pan Wiesiu nie żyje. Później okazało się to nieprawdą. Ten facet bez jedzenia i wody przeżył w lesie 3 dni. Kuzyni już przyjechali po wiadomość, że nie żyje i mogą zabrać majątek. Kiedy dowiedzieli się, że jednak (HURA!) żyje... odjechali bez słowa, nawet nie przyszli się przywitać z wykończonym człowiekiem w szpitalu...
Byli też ludzie, którzy chcieli zarobić na nieporadności bogatego 50-latka. Pani z piątką dzieci wynajęła od Niego dom. No i dobrze,przynajmniej wpadnie trochę grosza. TEORETYCZNIE. Dzieci okradały go ze wszystkich drobnych (1 - 20 zł), a ich mama naciągała Go na wyciąganie z banku dwa razy w tygodniu po 3 tysiące. Dobrze, ze ktoś się tym zainteresował. Nawet ludzie z banku byli zaskoczeni - facet wyglądający jak bezdomny wyciągnął 40 tysięcy w tak krótkim czasie!?
Później sąd, prawnicy, sprawy, wydawanie pieniędzy na obronę... Dużo tego było, ale opłacało się.
Co wigilię był z Nami. Codziennie przyjeżdżał na obiad. Ile razy się żalił i żebrał o to, żeby "kuzyni" zaprosili go na kawę.
Zmarł na raka płuc, o którym nic nie wiedział. Nie palił.
Nie zostawił testamentu. "Kuzyni" już rozgrabiają majątek i gardzą ludźmi, którzy byli jego rodziną całym sobą, a nie na papierze. Nie chodzi o to, że ktoś z tej mentalnej rodziny chce dom, czy Jego las, ale ten stosunek jednej "rodziny" do drugiej RODZINY... Szkoda słów!
Ku pamięci Pana Wiesława, mam nadzieję, że teraz jest mu lepiej...