inside my blue veins 

Kubuś Open'er Festival

yyy... chwila, to nie tak szło...
ale opaski pedalskie zrobili w tym roku >.<
pomijając fakt, że niektórym brakło...

było genialnie i ja chcę jeszcze raz!
dużo opowiadania, tym razem na szczęście zapisałam wszystko w moim sławnym zeszycie do religii :D
zdjęcia są, ale wiadomo jakiej jakości (choć lepsze niż zeszłoroczne z nokii ;)
i czekam, aż mi K. prześle te zdjęcia *-*

tym razem nie stawiałam na barierki (a i tak przy większości byłam xD)
najlepsze koncerty?

The Dead Weather!!!

bezkonkurencyjnie.
wciąż nie wierzę, że widziałam Jacka!
a po solówce gitarowej w Will There Be Enough Water? mogę umierać *-*
przy okazji chciałam podziękować panu ochroniarzowi, który mi zasłaniał wszystko podając wodę >.<
ale tak ogólnie to dzięki za wielokrotne ratowanie mojego życia itp, szczególnie panu z okładki <3

a reszta? trudno ustalić kolejność, ale bierzemy pod uwagę:
Yeasayer (ta, pewnie na drugim, pałeczka była niemal moja <3)
Regina Spektor
Klaxons
Die Antwoord ("kurwa!", tak tak, ja ich lubię i mnie wszystkie recenzje kitkają. i zmacałam oboje :D )
czyli ogólnie: Tent Stage rządzi :D

szkoda tylko, że Ellie jednak nie było i że Yeasayery nie wyszli do Signing Tentu :<

na The Hives było piekło, dlatego nie wyobrażam sobie co było na Kaszubian, skoro ponoć było gorzej. btw, Pelle też zmacałam :D w rękę znaczy się xD

pustynna amplituda temperatur rządzi. jakimś cudem wciąż jestem zdrowa.

tyle chyba, i tak przez najbliższe półtora miesiąca będę tym zamęczać. do Coke'a :D

The Academy Is... - Down And Out (Piano Rendition)