ROZDZIAŁ XIV
W szkole dzień jak co dzień. Nudne lekcje i hałaśliwe przerwy. Kolejne zapowiedzi na sprawdziany i inne rzeczy tego typu.
Co włożyć na kolację? - zapytał Konrad podczas gdy wracaliśmy do domu.
Hm. co chcesz. - odpowiedziałam.
Coś nie tak? - spytał chłopak zatrzymując swój krok.
Wszystko w porządku - szepnęłam. - Idziemy dalej?
Jasne.
Doszliśmy do domu w milczeniu nie licząc paru zdań, które wymieniliśmy na temat szkoły.
Widzę, że coś jest nie tak, Amy, mnie nie oszukasz. - rzucił chłopak, łapiąc mnie za rękę.
Zły dzień. - odpowiedziałam. - Kolacje jest zaplanowana o 7, wyrobisz się na 6?
Nie ma sprawy. - powiedział chłopak, a ja pożegnałam go delikatnym muśnięciem warg.
Weszłam do domu. Pomaszerowałam na górę i przebrałam się w rozciągnięty, lecz mega wygodny dres. Zeszłam do kuchni i wyjęłam sok z lodówki.
Jak dzień w szkole? - zaskoczył mnie głos Klary.
Wszystko na porządku dziennym. - uśmiechnęłam się. - Widzę ciąża ci dopisuje. Promieniejesz z dnia na dzień.
Dziękuję, ci też chyba działa na dobre związek z Konradem odpowiedziała, a na jej twarzy pojawił się zabójczo piękny uśmiech.
Nic dziwnego, że Alan był w niej potwornie zakochany. Była mądra, inteligentna, piękna.
W którym jesteś miesiącu ciąży? - spytałam.
Dokładnie dziś będzie 6 tydzień. - powiedziała ochoczo.
6 tydzień? - zapytałam zakłopotana.
Tak. Coś nie tak?
Nie, nie. Wszystko w jak najlepszym porządku. - Pójdę wziąć kąpiel. - odstawiłam szklankę i szybko udałam się łazienki.
Wlałam do wanny gorącą wodę i szybko się w niej zanurzyłam. Siedziałam tam około godziny, gdy nagle oprzytomniałam dostając wiadomość Sms od Konrada. 'CO POWIESZ NA GRANAT? MAM NADZIEJĘ, ŻE CIĘ NIE ZAWIODĘ. BUZIAKI I DO ZOBACZENIA'.
A więc już mam załatwione co założę na dzisiejszy wieczór. - Pomyślałam i uśmiechnęłam się do wyświetlacza.
Wynurzyłam się z wody i zawinąwszy się w ręcznik udałam się do pokoju. Z szafy wyjęłam granatową sukienkę z rękawem 3/4. Dostałam ją od mamy na jakieś przyjęcie. Bardzo ją lubiłam.
Z półki na buty wyciągnęłam beżowe szpilki na platformie. Z powrotem udałam się do łazienki.
Włosy zakręciłam w delikatne loczki i upięłam je na lewy bok. Na twarz nałożyłam lekki makijaż i wrzuciłam na siebie sukienkę. Udając się do pokoju usiadłam przy toaletce, która częściej robiła mi za wieszak na ciuchy. Ze stojącej na niej skrzyneczki wyciągnęłam medalion należący do mamy. Automatycznie przywołał milion wspomnień. Musisz się trzymać, Amy - pomyślałam i zaczepiłam na szyi owy łańcuszek. W uszy wetknęłam delikatne kolczyki z cyrkoniami.
Wyglądasz świetnie.
Jejku. Przestraszyłeś mnie. - powiedziałam, gdy zobaczyłam stojącego w drzwiach Konrada.
Wybacz, nie chciałem - mówił chłopak podając mi rękę. - Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie. - Kontynuował, a gdy tylko wstałam z krzesła obdarował mnie gorącym pocałunkiem.
Ty za to najlepszym kanciarzem - zaśmiałam się przytulając go.
Patrzę, że humor się poprawił. - wydusił chłopak.
Taa. Przepraszam za tamto, zły dzień, ale już na szczęście dobiega końca - uśmiechnęłam się udając się do drzwi. - idziemy ?
Okej. - przysunął się do mnie. - Kocham cię - wyszeptał gdy nasze twarze się zbliżyły . czułam jego oddech na swojej skórze. Mogłabym czuć go cały czas. Musnął delikatnie wargami o moje i spojrzał mi się prosto w oczy milcząc.
Teraz wiem, co mogłem stracić. - wypowiedział namiętnym tonem. - już nic nie jest w stanie nas rozłączyć.
Nigdy. - dokończyłam.
Zeszliśmy na dół. Tam czekali już wszyscy.
Dobry wieczór. - uśmiechnęłam się do rodziców Klary.
Hej słonko. - Czule przywitali mnie państwo Fornalik.
To jest mój chłopak, Konrad. - przedstawiłam , a Konrad jak na mężczyznę przystało pocałował w dłoń przyszłą teściową Alana, a jej męża obdarował mocnym męskim uściskiem dłoni, tak samo jak brata Klary Tomasza.
A gdzie Ola? - spytałam zauważając, że nie ma najmłodszej członkini rodziny.
Wczoraj wyjechała do babci, więc niestety przegapi dzisiejszą kolację - wytłumaczyła pani Eliza.
Oj, szkoda, mam dla niej te płyty, które podczas waszej ostatniej wizyty obiecałam jej dać, no trudno. Następnym razem. - wymamrotałam, podczas gdy tata wykonał gest zachęcający byśmy udali się do jadalni.
A co, jeśli jutro to wszytsko się zmieni...