ROZDZIAŁ XII
Przebudziłam się o 5.40, pomyślałam, że już bez sensu zasypiać i poleżałam chwilę w łóżku, myśląc jak to bardzo mi się nie chce wbijać w szklony uniform złożony z granatowej, plisowanej spódniczki i białej bluzeczki z tarczą szkoły. Szkoła do, której chodziłam uczestniczyła w jakimś światowym projekcie i wyglądąła jak szkoła z amerykańskich filmów. Na korytarzach pod ścianami stały metalowe szafeczki, do której każdy miał swój kod. Na lekcjach matematyczno-przyrodnczych nie mieliśmy ani podręczników, ani zeszytów. Używaliśmy nootebook'ów. Mieliśmy także wiele dodatkowych zajęć pozalekcyjnych, np. kółko chemiczne (banda kujonów, która raz prawie podpaliła szkołe), Biologiczne (tną tam prawdziwe zwierzęta, np. żaby. Wtedy na prawdę można się poczuć jak w amerykańskim filmie). Ja natomiast chodze na kółko teatralne. Przedstawiamy prawdziwe dramaty szekspirowskie, ostatnuio nawet przedstawiliśmy "Balladynę" Słowackiego.
Zadzwonił budzik, a wraz z nim przyszła wiadomośc od Konrada 'Wstawaj Słońce, zaczyna się piękny dzień . ;*'. Od razu na mojej twarzy pojawił się promyk szczęścia. Szybko więc wstała z łóżka i chwyciwszy ciuchy p0omaszerowałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wbiłam się w pełne umundurowanie. Bluzkę wsadziłam w spódniczkę, a ją udekorowałam czaerwonym paseczkiem z kokardka. Na wierzch narzuciłam szary sweterek. Włosy postanowiłam wyprostować (jak zawsze zresztą), a ma twarz nałożyć delikatny makijaż. Spakowałam do torby swojego neetbook'a i ksiązki z polskiego i angielskiego. Chwyciłam jakieś szorty i bluzkę, bo spojrzawszy na plan przypomniałam sobie, że mamy dziś w-f. Spakowałam je w torbę i wyszłam z pokoju.
Na stole w kuchni znajdowały się już ciepłe tosty przygotowane przez tatę, który wraz z Alanem zajadali się już nimi.
- Witaj księżniczko, jak się spało - przywitał mnie czule tata, popijając kawę.
- Dobrze, nie narzekam - uśmiechnęłam się wycuągając kubek z sszafki.
- Ja muszę już lecieć - rzucił rodziciel odstawiając swe naczynie na blat. - będę gdzieś o 16, po śniadaniu wsadźcie wszystko do zmywarki. Miłego dnia. - powiedział i szybko wyszeł z kuchni.
-tak będzie już zawsze? - spytałam Alana, ze smutną mina. - Czy śniadanie nię będzie już tak miłym i przytulnym rodzinnym posiłekim, który zawsze zwiastował piękny dzień?
-Daj mu czas, młoda. Musi sobie wszystko poukładać. - powiedział, czule ię do mnie uśmeichając. - o której dziś konczysz? - szybko dodał.
- Mam tylko pięc lekcji, więc 12.35. - rzekłam nakładając sobie cieplutkie tosty z serem i szynką.
- Może Cie odbiorę i pojedziemy na zakupy, co Ty na to? - rzekł z tajemnicza miną.
- Ty mi chcesz coś kupić? - spytałam z wielkim zdziwieniem.
- Nie no, jakl nie chcesz to nie. - odparł wpatrując się w talerz.
- Jest w tym jakiś haczyk. - zaśmiałam się. - Dowiem się ?
- Klara ma niedługo urodziny i za cholere nie wiem co jej kupić.
-Trzeba było tak odrazu, pewnie , że ci pomogę poszukac dla niej prezent. - uśmiechęłam się.
- Dziękuję. - odrzekł odchodząc od stołu i obdarowując mnie całusem w policzek.
- Ale za to Ty sprzątasz po śniadaniu, bo jak widzisz, na mnie już czeka Konrad. Spieszymy się do szkoły. - powoli zaczęłąm iśc w stronę korytarza i wybiegając z domu krzyknęłam - do zaobaczenia, braciuszku.
- Jaka mała żmija - usłyszałam tylko śmiech Alana.
Konrad przywitał mnie mocnym, przepięknym i jakże namiętnym pocałunkiem.
- Sliczna jak zawsze. - dodał przerywajac te chwilę.
- Zabawny jak zawsze - usmiechnęłam sie i ruszyliśmy w drogę.
Od domu do szkoły miałam jakieś 20 minut drogi, więć szliśmu gadajac o jakiś głupotach. Gdy weszliśmy do szkoły poczułam na sobie wzrok gapiących się nastolatków.
- To wy razem ? - Usłyszałam nagle i zobaczyłam przed oczyma Asię.
Jak do tąd, myślałam, ze jest ona najlepsza przyjaciółką Konrada i kto jak kto, ale ona będzie o tym wiedziała.
- Jak widać - rzucił Konrad szorstkim, lodowatym głosem.
- no nieźle . szczęscia gołąbeczki - powiedziała - tak w ogóle to strasznie mi przykro, Amy - dodała odchodząc w tłum.
- Pokłóciliście się, czy co? - rzekłam spojrzawszy na Konrada.
- Sam nie wiem, - wzruszył ramionami.
Zadzwonił dzwonek i po pocałunku jakim obdarzył mnie przy wszystkich rozeszliśmy się do swoich klas. Lekcje minęły szybko, a na przerwach nie działo się nic ciekawwego, co chwile ktos do mnie podchodził pytając jak się trzymam, albo życząc mi szczęścia z Konradem. Nawet nauczycielki podchodziły i pytały się jak się czuję i ze nie będę mnie na razie pytały na lekcjach, bo rozumieją, ze mam inne zmartwienia.
W końcu zadzwonił dzwonek, sygnalizujący zakończenie wszystkich lekcji. Wyszłam ze szkoły, a przed budynkiem w samochodzie czekał już Alan. 'Ale ten jej brat jest mega przystojny ' - usłyszałam za plecami grupkę dziewczyn. Odwróciwszy się rzuciłam im uśmiech i powiedziałąm 'mega przystojny i mega zakochany'.
- No hej brat - rzekłam wsiadając do samochodu. - to gdzie jedziemy?
- do domu - burknął Alan praktycznie ze łzami w oczach.
- eej ! co się stało? - krzyknęłam zdezoriętowana co się dzieje.
- nie jestem z Klarą - powiedział i ruszył z piskiem opon.
a tamte noce zostaną we mnie na zawsze.