photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 LIPCA 2013

Podnoszę się i dźwigam to gówno dalej, i proszę Cię, nie mów nic, tylko nalej..

 

Bo często jest tak, że po człowieku nic nie widać, chociaż w środku coś umiera.

 

Obumarłe serce, pragnie takiej miłości, która pozwoli mu poczuć się żywym i pomoże bić szybciej.

 

Naj­bar­dziej prze­rażającym dźwiękiem na świecie jest bi­cie włas­ne­go ser­ca. Nikt nie lu­bi o tym mówić, ale to praw­da. Jest to dzi­ka bes­tia, która w sa­mym środ­ku głębo­kiego strachu do­bija się ol­brzy­mią pięścią do ja­kichś wewnętrznych drzwi, by ją wypuścić.

 

Zrób coś dla mnie. Zatęsknij za mną i dojdź do wniosku, że beze mnie jest Ci źle.

 

Nienawidzę Cię za to, że zostawiasz mnie na pożarcie tym wszystkim ludziom, którzy nie są Tobą.

 

Przygarnę chorujących na ciszę. Uleczę słowem, otulę uśmiechem...

 

Można się kochać i pieprzyć, można też pieprzyć, że się kocha.

 

Ja mam kryzys permanentny. Jestem typem depresyjnym, trudno jest mi się cieszyć z czegokolwiek, widzę świat w ciemnych barwach. Jest fajnie, bo pijemy herbatę, gadamy, jest ładna pogoda, ale mam w sobie czarną dziurę, która cały czas promieniuje. Jak każdy zneurotyzowany typ przeżywam momenty euforii. Im większa euforia, tym potem większy dół. Taka sinusoida, bez równowagi.

 

Jestem słabsza. Potykam się o byle problem, upadając każdym kolejnym razem z większą siłą. Podnoszę się znacznie dłużej. Więcej rozmyślam, każdego wieczora analizuje swoje uczucia i próbuję nadać im nazwę. O północy zdaję sobie sprawę z tego, że jestem kompletnie sama i powoli przestaje dawać radę. Zasypiam, by potem znów rozpocząć walkę o utrzymanie oddechu.

 

O czym byś śnił, gdybyś miał pewność, że to się spełni?

 

Nie szukaj ideału, bo ideałów nie ma. Znajdź kogoś, kto zdenerwuje Cię jak nikt inny. Kogoś, czyj dotyk sprawi, że odlecisz do innego świata. Kogoś, przy kim nie będziesz chciała nikogo udawać.

 

Patrząc w lustro każdego poranka, czuję strach. Przeszywające moje ciało dreszcze, przechodzą do coraz to szybszego bicia serca. Widzę przed sobą zupełnie obcą mi osobę, wrak człowieka, który z dnia na dzień coraz bardziej staje się niewyraźny. Chcę uciec. Zamykam oczy, w momencie, w którym przez mój umysł przelatuje filmik rozmów, jakie toczyliśmy każdego dnia. Nie chcę tego widzieć, krzyczę...

 

 
Znowu ogarnia mnie dziwny smutek i odczucia, że mimo jest przy mnie tak wiele kochanych mord, ja nie potrafię normalnie funkcjonować. Po raz kolejny zakładam na dupę dresy, zarzucam na siebie bluzę, zakładając słuchawki i po raz kolejny zapijam wszystko co duszę w sobie wódką. Nie wiem co się ze mną dzieje, może to coś w rodzaju chwilowej depresji. Po prostu za dużo rzeczy ogarnia cały ten syf bym ot tak to zlała. Za dużo mnie to wszystko kosztuje, zbyt dużo bólu zadaję sobie przez to wszystko. Może mogłoby być inaczej, może mogłabym po prostu zapaść się pod ziemię - w dosłownym znaczeniu.
 
Może brakuje mi tego bezgranicznego szczęścia i miłości, które każdego dnia od nowa, rodziło się w moim sercu. Tej pewności, że jest ktoś kto czeka i tęskni. Wypatruje dnia kiedy pochłonie mnie wzrokiem i dotykiem. Może po prostu brakuje mi tych wszystkich doznań, a niekoniecznie jego?
 
Moment pustki? Kiedy widzisz spadającą gwiazdę i nie wiesz czego chcesz.
 
Kiedyś najlepiej nam się rozmawiało milcząc. Teraz milczymy bo najgorzej jest nam rozmawiać.
 

 

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika amalavida69.