Obecne:
W. - posiadaczka glanów i dyrektor ds linii melodycznych
Mr. - nowicjuszka
Mg - niezwykle zadowolona uczestniczka wyprawa
ja - przewodnik terenowy
Trasa:
dom - Oźna - dom
Czas:
majówka
Przebieg:
Po posileniu sie i zapewnieniu organizmowi niezbędnych składników pokarmowych, aby nie musiał trawić naszego białka i tracić energi na usuwanie amoniaku, mimo bardzo niesprzyjających warunków antmosferycznych ( ogromnego zachmurzenia, niezwykle slinych podmuchów wiatru, spodziewanej ogromnej ulewy i opadów śniegu) postanowiłyśmy uroczyście rozpocząć sezon górski 2011 i wyruszyć na piętrzącą się u podnóża naszych stóp potężną, majestatyczną, ogromną, stromą, nieprzebytą, dziką, nabezpieczną górę o dżwięcznej nazwie Oźna o wysokości 953 m.n.p.m. Przyodziałyśmy nasze stopy w gumiaki (obrona przed niebezpiecznymi i niesamowicie jadowitymi żmijami), W. w glany aby bronić nas przed agresywnymi niedźwiedziami stadami zamieszkującymi tą górę i wyrzuszłyłyśmy. Szłyśmy w górę wysoko wysoko wysoko przez wietrzne pola, gęste lasy, rwące strumienie, strome urwiska. Idąc zboczem ujrzałyśmy przepiękny, malowniczy widok na: Rachowiec, Muńcuł, Lipowską, Rysiankę, Baranią Górę i wiele innych szczytów sięgających chmur. Postanowiłyśmy odpocząc na zwalonym ( zapewne przez jakieś dzikie zwierze) pniu. Aby odstraszyć dzikie bestie zaintonowalyśmy bardzo ciekawą wersję We were we were rock you!, co odstraszyło nie tylko zwierzęta ale również wszystkich ludzi posiadających uszy i znajdujących się w pobliżu. Gdy już nabrałyśmy sił ruszyłyśmy dalej i osiągnełyśmy szczyt! I pierwsza w sezonie góra zdobyta. Tym oto sposobem upamiętniona została data uchwalenia konstytucji 3-go maja. Tym patriotycznym akcentem rozpoczęty został kolejny sezon górskich wędrówek. Znów będziemy deptać kręte szlaki, męczyć się na podejściach, zbierać pięczątki, zdobywać odznakę, cieszyć się z każdego zdobytego szczytu ale nie tylko bo przecież nie o to tu chodzi. Chodzi o radość życia, radość z samej wędrówki a odznaki to i tak tylko dodatek, wisienka na torcie, Chodzi o GÓRY, o niezrównane z niczy innym krajobrazy, o zapach lasu, o ciszę pustych szlaków i o gwar tych ludniejszych, o ten jeden jedyny rodzaj zmęczenia, które cieszy, które motywuje żeby iść dalej i dalej, wyżej i wyżej, o to czego góry nas uczą - pokora, znajomość własnych możliwości, zaufanie, szacunek. Nieważne czy male czy duże, skaliste czy lesiste każde kuszą, zapraszają, zachęcają i ja nie potrafię ich nie słuchać. Bo idąc w góry można chociaż na parę godzin zostawić wszystkie problemy, wszystkie nieprzyjemne myśli i sytuacje, bo tam one się przecież nie liczą, tam jest wędrówka, szczyt do zdobycia, jakaś trudność do pokonania. A wracając niewiadomo kiedy i skąd pojawia się rozwiązanie problemu lub okazuje się że tak naprawdę był on zupełnie nieważny i można więcej do niego nie wracać. Bo czy życie nie jest podobne do górskiej wyprawy? Przecież dążymy do spełnienia marzeń, realizacji celów a najlepiej to zrobimy jeśli skupimy się na drodze nie na celu, nie będziemy szli po trupach tylko spokojnie, własnym tempem, ciesząc się z każdego dnia i każdego małego kroczku w końcu go osiągniemy. A nawet jeśli nie to zostanie nam cudowna droga, która sama w sobie będzie pięknym wspomnieniem. A przecież MŁODOŚĆ należy przeżyć tak aby na stare lata mieć co wspominać. Zarówno szalone imprezy jak i coś więcej. Dla mnie to coś więcej to góry, jaskinie, mam nadzieję że później będzie to wspinaczka, dla innej osoby może to być cos zupełnie innego. Bo PASJA sprawia że nie jesteśmy puści, że mamy marzenia, że chcemy robić coś więcej niż tylko uczyć się i imprezować. A więc z uśmiechem na ustach rozpoczynamy NOWY SEZON !
No i miało być zupełnie o czyms innym.
Tak mnie ciągnie do gór
Jak anioła do chmur
U Hani Na Bani