W zeszłym tygodniu pożegnaliśmy wrzesień. Logiczne więc, że mamy już październik. Jest to miesiąc związany z wieloma datami, których nie byłabym w stanie zapomnieć - imieniny mamy, rocznica ślubu rodziców (hostów też), urodziny dość wielu znajomych, a na koniec moje. Dodatkowo w tym roku dochodzi także Halloween, które - o dziwo - w Hiszpanii jest obchodzone i prawdopodobnie to na mnie padnie obowiązek chodzenia z chłopcami od domu do domu - i to w dniu mojego święta :p Ciekawi mnie jak to wszystko będzie wyglądało. W tym roku raczej nie ma szans na spędzenie urodzin z osobą, z którą bym chciała być tego dnia, a specjalnie z tego powodu do Polski nie polecę. Trochę szkoda, ale znając moich hostów - też będzie fajnie ;) A poza tym mam już w planach pójście na halloweenowe party, więc jest okej :D Pozostało czekać.
A swoją drogą, w sobotę stuknął miesiąc mojego pobytu w Toledo. Akurat wtedy wybraliśmy się do Sierra de San Vicente, znów na kilka aut. Poznałam nowe osoby, ujrzałam naprawdę piękne miejsca i spróbowałam... kasztanów. Nigdy nie przypuszczałabym, że je zjem, a tym bardziej, że stanę się ich miłośniczką - a jednak! Urzekła mnie ich specyficzność - wyglądają zupełnie inaczej niż te w Polsce. Nie dość, że mają solidne kolce i są raczej płaskie, to w jednej łupince jest ich kilka, nawet 7 :) I są wyborne w smaku! Ciekawe, ciekawe. Jednak najlepszy był wieczór. Po kolacji zawsze jest i deser. Zazwyczaj owoce lub jogurt, w weekendy czasami lody. A tego dnia mega zaskoczenie - tort lodowy, a w nim świeczka i rozlegający się wokół śpiew z życzeniami. A to wszystko tylko dlatego z okazji mojego miesięcznego pobytu tutaj :) Do tego wspaniała atmosfera, mnóstwo śmiechu i zabawnych historii, opowiadanych przy stole. Takiej host rodziny chciałam! Jestem mega szczęściarą :D
Jestem poza krajem dopiero miesiąc a już zdążyłam dostrzec kto jest i był prawdziwym znajomym, kto był wart spotkań i kto wciąż o mnie pamięta. Czasami właśnie takie wydarzenia uświadamiają człowiekowi kim się otacza(ł). I - szczerze mówiąc - nawet mnie to cieszy. Wiem na czym stoję, mogę się skupić tylko na tych ważnych osobach i nie tracić czasu na tych, którzy nie poświęcają mi wystarczającego zainteresowania.
We can make it!