Była bardzo smutna i zamknięta w sobie. Obawiała się przyszłości. Niczego nie była pewna. Wiedziała, że na wszystko potrzeba czasu, ale nie mogła już czekać. Strach ją niszczył. Nie wiedziała co robić. Potrzebowała jego w takich momentach, ale wiedziała, że nie może liczyć na nic wielkiego...
Zbliżał się wrzesień. Ciągle myślała o miłości. Czym naprawdę jest i czy naprawdę warto płakać z jej powodu. Wierzyła, że jest lecznicza, ale ostatnio była zbyt kłująca. Nie wiedziała, dlaczego przynosiła ból, ale wierzyła, że ma w tym na pewno jakiś cel.
Czekała cierpliwie. Czekała, aż minie ból. Wiedziała, że kiedyś w końcu to nastąpi. Mimo że wciąż słyszała tykający zegarek, nie patrzyła na czas. Miała już dość mijających dni. Wolała nie wiedzieć "który dzisiaj". Liczyła na cud.
Wierzę w szczęśliwe zakończenia. Razem czy osobno, trzeba sobie jakoś radzić.
Ale czy naprawdę nic nie trwa wiecznie?